No tak... pierwszy tydzień nowego roku minął i nie był on wcale dla mnie przyjemny ;/
We wtorek napisałem test z franca i kij wie jak mi poszedł... a z wtorkowego spotkania, jak się okazało, nic dobrego nie wyniknęło...
środa - prezentacja na zarządzaniu jakością no i w końcu czas na wolny weekend ;)
ten weekend nie był dla mnie ani trochę przyjemny :( z okazji choroby, jaka mi się musiala trafic pod koniec środy, cały czwartek i piątek przesiedziałem w domu, nie robiąc nic...
w sobotę, czyli wczoraj, odbyła się wielka reaktywacja naszego klubu, i impreza im się udała, klub w nowej odsłonie też nawet mi się spodobał... ale co z tego, jak się dobrze nie bawiłem :(
a propos przedostatniej notki - słowa (wszystko się zmieniło) ->"... eh szkoda... ale takie jest życie... mam nadzieję, że to jakiś przełomowy etap. " - chodziło o to, że szkoda, bo już nie jest jak kiedyś, mam nadzieję, że to jakiś przełom, ale nie, że Wasze szczęście się za chwilę ma skończyc ;/ tylko o to, że wkrótce wszyscy w nowym klubie będziemy się bawic tak jak kiedyś... kurcze... czemu moje słowa są tłumaczone na opak...
Ludzie popełniają różne błędy i często mówią parę słów za dużo w ich natłoku, ale nie jest to powodem, by nawet nie wysłuchac takiej osoby, BA, nawet jej nie powiedziec, o co tak naprawdę chodzi...
Przykro mi jest i to bardzo. Hm. Gdybym rzeczywiście na myśli miał takie zło, jakie Ty myślisz, że mam, to chyba bym pozostał neiwzruszony i wszystko bym miał gdzieś. Liczę, że wkrótce się odezwiesz, bo nie jest przyjemnie... Wiadomośc wysłałem.
Zaczynają się zaliczenia. jutro angielski, za tydzień historia idei i integracji koło, i byc może integracja europejska, no chyba, że będę zwolniony <liczy na to> ;D
Póki co to wszystko.
Z takim niemiłym nastrojem kończę niedzielę :( jedyny optymistyczny akcent to fotka, WRESZCIE fotka z turnieju ;D podczas stationerów w sambie :)
.