Eksperyment z dzisiaj.
Jutro do lekarza, ale głupia nie zapisałam sobie widełek w których przyjmuje. Wiem, że na pewno od ósmej, ale do której to już nie. Średnio mi się chce tkwić tam od rana, w ogóle średnio mi się chce iść, bo dostanę zrypkę jak stąd na Bahamy...
A na weekend rudy będzie mieć koleżankę, także długi spacer po lesie murowany, o ile mi się kolano znowu nie rozłoży. Nie wiem, jak ja ogarnę dwa psy na smyczy na raz, ale jakoś dam radę. Oby tylko śnieg nie spadł.