Szuflandia, ponieważ dalej katuję się przeglądaniem staroci. Tym razem z ciekawości wlazłam w inny folder.
Heh, tyle wspomnień zamkniętych w pikselowej otoczce. Od tamtego czasu zmieniło się właściwie wszystko. Czas pokaże, czy na lepsze i czy za te 5 lat będę mogła się śmiać z samej siebie i z dziecinnych sentymentów, jakie na dzień dzisiejszy we mnie pozostały.
Pępowina przeszłości trzyma mocno, trzeba ją w końcu przeciąć, raz a dobrze. Mam wrażenie, że to głównie to jest przyczyną tego, jak się fatalnie czuję. Niektóre rzeczy po prostu się skończyły i nie wrócą.
Ginger wczoraj zrobił przemiłą rzecz, byłam w szoku.
Kiedy leżałam w łóżku i płakałam, przyszedł do mnie i położył łeb na moim ramieniu. I siedział tak, dość długo, choć generalnie ciągle go nosi i nie przepada za przytulankami. To było bardzo urocze z jego strony.
Jutro wyjazd. Ale najpierw muszę zmyć ten napis z auta, który kochany żartowniś zostawił po sobie na pamiątkę... Oj, odwdzięczę się w środę. Strzeż się, K.!
"You came back to find me
and I didnt deserve for you to care
disgust had taken hold of me
and you hoped that love would stay inside
but like a cancer creeping slowly
it could never survive"
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika mirza.