Rozdział16.

Zrobiliśmy to jeszcze kilka razy.Było tak cudownie-rozłożyliśmy się na kanapie.

-Jest 3 w nocy.-Szeptnął mi do ucha i lekko je przygryzł.

-I co z tego?-Pocałowałam go.Był wspaniałym mężczyzną z,którym chciałam spędzić reszte życia.-Kocham Cie-Odważyłam sie mu to powiedzieć,a on milczał.Serce mi przyspieszyło strasznie.Dlaczego on nic nie mówił?Powinien coś powiedzieć.

-Ja Ciebie też.-Chyba czuł jak sie cała trzęsłam.Ale zrobił to z litości?-Bardzo Cie kocham.-Dodał i to mnie uspokoiło.Wtuliłam się mocno w jego nagie ciało i odpłynęłam.

-Cholera!-Nick się zerwał z kanapy i upadł na ziemie.-Co ty masz za budzik?-Zaczął się śmiać,a ja przetarłam zaspane oczy.Dzwonił mój budzik,był bardzo głośny.

-Wyłącz go!Leży gdzieś na komodzie!-Szybko podbiegł i wyłączył brzęczący alarm.

-Zmień to prosze jak mam tu jeszcze kiedykolwiek spać.-Szedł tak powoli do mnie i zapinał spodnie.Śmiał się i dał mi mocnego buziaka.

-To będzie kolejny raz?-Zapytałam myślę,że bardzo miłym tonem.

-Będzie kolejny i kolejny i tak ciągle do końca życia!

-Podoba mi się taka opcja.-Podałam mu koszulę,a ja zapięłam stanik.-To,która jest godzina?

-7 rano.-Oznajmił,a ja wypłupiłam oczy.

-Co?Spałam tylko 3 godzinki?-Padłam na kanape.Czułam się jak wrak człowieka.

-Ja ide do pracy!Ty masz wolne więc śpij.-Posłuchałam go i zamknęłam oczy.-Ale co?Tak bez pożegnania?-Szybko dałam mu namiętnego całusa i wyszedł.Zasnęłam i obudziłam się koło godziny 14.Nigdzie mi się nie spieszyło.Powoli sprzątnęłam kurze i wzięłam długi prysznic.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

-Już idę!-Otworzyłam i rzuciłam się jej momentalnie na szyje.-Emily?!-Przyjciaółka przyjechała prosto z Nowego Jorku,aby mnie odwiedzić.-Tak tęskniłam!-Nie chiałam jej puścić.

-Szykuj się na tygodniowy babski wieczór!-Dodała i pokazała mi walizke.

-Wejdź!-Tak sie cieszyłam,że ją widze.Weszłyśmy do salonu i zaczęłyśmy rozmawiać.Opowiedziała mi o swoim nowym chłopaku,a ja opowiedziałam o Caroline.Prawie codziennie do niej dzwoniłam więc teamt Caroline nie byl jej obcy.

-Więc dowiesz się czegoś na tym balu?

-No mam taką nadzieje.Ta Eliza powinna mi wszystko wyjaśnić.-Nie chciałam mówić jej narazie o Nicku,ale musiałam bo to w końcu EMILY.

-No i jak tutaj Ci sie mieszka?Nie masz żadnych znajomych?A ten facet Nick co poznałaś go dnia pierwszego?Jakoś jego temat ucichł.-Ona zawsze wiedziała jak mnie podejść i wyczuwała wszystko.Robiłam jej herbate i postanowiłam wszystko opowiedzieć.

-Mieszka mi się tutaj dobrze,ale ludzie mnie irytują.-Dałam pauze i ciągnęłam dalej.-Nick to dobry kolega.-No i zrobiła ten swój wzrok zabójcy.-Dobra przyjaciel.-Zaczęłam się śmiać,a ona wstała z sofy i podeszła do stołu.Patrzyłam jej w oczy-wiedziała doskonale,że kłamię.-Dobra spaliśmy ze sobą i go kocham!-Czekałam na jej reakcje.

-Boże Melissa to świetnie!-Uściskała mnie mocno i zaczęła szaleć.Usiadłyśmy z herbatą i gadałysmy dobre 4 godziny.Pokazałam jej swoją sukienkę na bal oraz wielką dziurę w pokoju.Rozpakowaliśmy jej rzeczy i nagle Emily wpadła na pewien szalony pomysł.

-Co powiesz na zabawe?-Nie wiem co miała dokładnie na myśli.

-Czyli?

-Dyskoteka!Zabawimy się i to porządnie!-Mówiąc to dziwnie się kołysała i śpiewała coś pod nosem.

-Czemu nie?-Chciałam tego!Chciałam zaszaleć i dobrze się bawić.-Ale nie tutaj!Nie w tym mieście z tymi sąsiadami zombie.-Dodałam i czekałam na jej pomysł.

-Znam taką fajną knajpke.-Uniosła pare razy brwi w góre.Szybko sie ubrałyśmy i pojechałyśmy za miasto.Znalazłyśmy się w środku lasu gdzie był umieszczony bar.

-To tutaj?-Zapytałam wychodząc z samochodu.

-Jest fajnie,uwierz.

-Nie no bardzo klimatycznie!-Słyszałam już z daleka muzyke.Na piaskowym parkingu stało kilka samochodów.

-Nocą to miejsce zamienia się w dziką dyskoteke.-Emily gadała,a ja obserwowałam ludzi.Widziałam dwie pijane dziewczyny zapalające papierosa na masce samochodu.Weszłyśmy do środka i poczułam ulge-chciałam się zabawić.

__________________________________

Dzięki Waszej mobilizacji dodaje kolejną ;**

Przepraszam za błędy,ale jestem bardzo śpiąca i nie chce mi się sprawdzać ;))

dobranoc.