Siema.
Wczoraj było znośnie w porównaniu z tym co odwalałam wcześniej. Ale chociaż tyle, że się ogarnełam.MUSI być to 49 kg, przynajmniej gdzieś do któregoś paźniernika. Za miesiąc ? Nie wiem czy wykonalne, ale chcę chociaż być bliżej 50. OBY.
W sumie moja historia się zaczęła od 67,5 kg. Gimbaza i te sprawy, wtedy mnie olśniło, ze jednak jestem spasiona. Dopóki mi pielęgniarka przy ważeniu by nie powiedziała, że mam nadwagę to pewnie bym nic nie zrobiła. Było mi tak wstyd. Chyba to spotęgowało to, że coś zrobiłam, z porażkami, ale z porażkami, nieudolnie ale coś poszło. Do pełni szczęścia, jeszcze te 7 kg, 49kg witajcie już SOON.
Ranusieńko na wadze 55,6 kg. Pewnie trochę wody spadło.
Dziś idę popołudniu na jakieś porąbane badania na studia, bo sobie życzą. Oby nie kazali mi jeszcze przyjść jutro na pobieranie krwi. PLZ.
BILNASIOR :
ś : 2 łyżki jogurtu owocowego z odrobiną płatków owsianych, ale się opamiętałam, że to sam cukier prawie i wyrzuciłam = yyy 50 kcal ? + jajko gotowane = 80 kcal
2ś: no super, już zawaliłam, bo nie mogłam się opamiętać i zjadłam pół zupki w proszku .. tylko z makaronem = 140 kcal
o : nie udało się, wcisnęli we mnie pół papryki faszerowanej mięsem i ryżem, masakra, a ja miesa nienawidzę :/ kurde to grubo 350 kcal pewnie było KURWA
k : jajko + trochę warzyw, kilka kawałków pomidora + kilka malutkich różyczek brokuła, nie wiem ile to może mieć ? = 150 kcal ?
SUMA :770 kcal. booże...
Ćwiczenia : pewnie Chodakowska, bo leje i biegać nie pójdę, pewnie skalpel, bo mimo, że wcześniej dużo ćwiczyłam to jakoś teraz ostatnio miałam trochęsiedzenia i już spadłam z kondycją i na killera zrobienie pewnie nie będzie mnie stać, bo padnę. Najpierw wzdroże skalpel przez jakiś tydzień, a potem jak poleci to pewnie skalpel i killer w rano i wieczorem lub rower lub bieganie.
EDIT ĆWICZENIA : sprzątanie + skalpel + łażenie po mieście cały dzień za badaniami... jutro praca :<