Never Ending Story urodzona 09.01.2014r. W bólach i staraniach zdobyta i przemycona tu.
Jest z nami od 8.03.14r. i od 4 dni sieje ropierduchę.
W skrócie cała histoira coby można było się uśmiechnąć za jakiś czas.
Ludzie w pewnym momencie stwierdzają "jesteśmy razem, jakoś się wiedzie więc zróbmy sobie dziecko!". Jako, że dzieci nie trawię nawet tych przyprawionych na słodko stwierdziłam, że pieseł to wyjście wspaniałe. Tygryzł mimo, że roboty ma po pachy na pieseła chętny bardzo, ja potrzebująca wielkiego kopa od życia coby się ruszyć bardzo za... Pieseł sam w sobie był już wybrany. Kwestia warunków, zgody, znalezienia etc.
Trochę było przy tym nerwów, trochę płaczu i niezdecydowania. Kasy pożarło, czasu jeszcze więcej ale teraz już wiem, że zacna decyzja (patrząc np. po tym, że wyczekane USG zamieniło się np. na same płci męskiej piesły).
Także jest sucz moja w barwach maskujących. Ale jakie to brzydkie było na zdjęciach. Jaka rozpacz, że cudo wyczekane takie zezowate, niezgrabne... Ale mądrośc ludowa mówi, że to brzydkie kaczątko(w tym wypadku pieseł) w łabędzia się zmieni. Ok trzymam za słowo.
W końcu pojawiła się! Jest! Pierwsze co to osikała kogo trzeba... Lizak mały, owieczka spokojna. W nocy płacz za mamą, za rodzeństwem ale dzielna klucha jest nie można powiedzieć. Serce się kraje i tak jak człowiek myśli, że szansa spotkania reszty rodziny nikła jest tak bardzo...
W końcu trzeba było przyznać się, że z planów w rzeczywistość - zdjęcie piesła przeszło w piesła... Bałam się i tylko żart szkolny mnie trzymał " jeszcze tylko wpier**l i wakacje!". Nie było grama złości, za to miłość i kolejna zmiana podejścia moich rodzicó do nas. Już nie jesteśmy Ona i On. Jesteśmy rodzicami piesła. Karmimy go, dbamy, wychowujemy. Dorośli ludzie, odpowiedzialni i wnuczka ich ukochana. W ten sposób +10 do miłości w rodzinie. Aaa i mój brat też in love ale to chyba nikogo nie zdziwi.
Pieseł z owieczki kochanej szybko zmienił się w wcielone zło... wzbódza we mnie ambiwalentne uczucia. Najbardziej boje się jej oporu. Szczenie 2 miesiące nie boi się niczego. Kara głosem odpada, kara fizyczna odpada... o jakichś torturach nie wspominam ale twardy orzech do zgryzienia jest.
Poza tym w końcu mam piesła co biega, co łazi za mną i się gapi. Skacze jak lis polujący i już umie wskoczyc na łóżko (kurdupel nie ma 4 kilo nawet!).
Okres szczenięcy nie jest taki słodki przy takim psie. Mopsiki są słodkie, berneńczyki nie panujące nad łapami ale nie pieseł. Batalia o jedzenie trwa. Pieseł jest zbyt mądry. Wie co i jak, jak wymusić, gdzie iśc... Przypomina mi takie złe inteligentne postacie z bajek.
No i pieseł nie ma imienia nadal... każdy woła jak chce a i tak przylezie. Ja się bije z myślami bo pieseł bez imienny to tak jakby tego piesła nie było.
Użytkownik milkow
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.