Witam,
zawody bardzo udane jak dla mnie:-), zdjecie robione przez Jacka:-* mojego kierowcę i jednocześnie luzaka:-) dziekuję Ci misiu za pomoc:-*
Na Castilio w LL trzecie miejsce:-) jupii, a w L mieliśmy 3 zrzutki, no chłopak sie za bardzo podniecał przeszkodami i szedł jak szalony co niestety skończyło sie drągami na ziemii.
Na Ringo w L czysto i 7 miejsce, a w P co widać na zdjeciu, chłopak szedł super:-) mieliśmy jedną zrzutkę na trzeciej przeszkodzie, tylko musnął i spadło.... no i mówię skoro miałam zrzutkę to nie czekamy do końca tylko jedziemy, występowaliśmy konia, rozebraliśmy i zapakowaliśmy do przyczepy. Ja się przebrałam i idziemy kupic sobie coś do picia, ale mówie do Jacka poczekamy do konca konkursu zeby zobaczyć kto z JM wygrał itd. Idziemy spotkaliśmy Martynę od Sargasso a tu nagle sędzia czyta Milena Małkiewicz na Ringo 4 miejsce......... ja z Jackiem na siebie i na Martynę, ona od razu zareagowała.... szybko pożyczyła mi kask frak i konia Maramkę:-) i patrzę a Martyna chce mi swoje oficerki jeszcze dać:-) {Kochana dziewuszka:-)}, ale buty szybko wzięłam swoje z samochodu:-) no i dzięki Martynie wyjechałam do dekoracji:-) buziaki:-) fajnie chociaż mogłam dosiąść Naszą Mi.
to jest jedna z wielu przygód które nam sie przytrafiły podczas tych zawodów.
Na początku to oczywiście troszkę spóźnieni na zawody, i do tego byliśmy sami ja i on tylko i dawaj szybko konia ubrać, mnie zapisac, zapamiętać parcur z boku;-).... ale zdąrzyłam go rozprężyć i było oki:-),
Jacek jak mnie poszedł zapisywać to mu wszystkie koszulki z segregatora wypadły, a babki przy sędziówce podobno sie tak smiały z niego że w nagrodę dostał tą przypinkę z mistrzostw:-) kochany mis:-*
potem sytuacja że nie było mnie na liście, dwa konie naraz musiały być osiodłane, ja na parcur oglądać a Jacek biedak sam z nimi, no to bez stanięcia na nogę się nie obyło....jeszcze przy tym jak Castilio potrafi sie wiercic:-) ale jakoś daliśmy radę:-)
później no to wiadomo, Martyna wie najlepiej:-)
ale nie skończyło się na spokojnym wróceniu do domu, wyjeżdzamy z bydgoszczy mineliśmy most w stronę torunia a tu nagle LIZAK... policja nas zatrzymała do kontroli.... no ładnie.... pierwszy raz nas zatrzymali z końmi, ale pan policjant i pani policjantka okazali sie bardzo mili i po małej rozmowie z nimi pojechaliśmy bez żadnego przypału do domu:-) całe szczeście że Jacek ma prawko na to itd. ale najlepiej jak musiał dmuchąć w alkomat..... heheheh ja sie tak śmiałąm a on mówił że był taki zestresowany ze szok! lecz wykazało 0,0 więc bez kłopotu:-)
Wracając do domu chyba z 5 radiowozów mineliśmy.....
to już chyba wszystko co pamiętam:-) było wesoło nie powiem
Wsparcie od trenera też było:-) za co bardzo dziekuje:-) w czwartek kolejny trening:-)
życzę miłego czytania zainteresowanym:-) i czekam na komentarze
pozdrawiam wszystkich
P.S.miś
kto ma moje fotki może, to bym była wdzięczna za wysłanie na maila: [email protected]