Poczatek MieccioPodrózy

Yoooooyooooyoooo

Jak juz mówiłem jak tylko Mieccio sie wychoruje i  trochę wytrzeźwieje to zacznie opowiadać o tym co wykombinował przez ostatnie kilka miesięcy. Mieccio jest jeszcze w szpitalku, jest z nim oczywiście mieccioRodzinka i mieccioPies Kiedy jednak spotkaliśmy Mieccia powiedział ze nawet jednej sekundeczki nie chce czekać, o odrazeńsku zacznie nam wszyściutko opowiadać.

Wiec latoś kiedy było cieplusinko i ładniutko nie to co jesień tego lata, Mieccio postanowiło potajemnie udać sie na wielko wyprawę. Nikomu nic nie powiedział nawet mieccioŻonka nic nie wiedziała. Mieccio odpalił na kopniaka swój mieccioMotor i juz miał wyruszać i tak by pewniutko zrobił gdy by nie to że  MieccioMotor nie pali na kopniaka. Trzeba było go wziąć na ogromniutki zapych, ale udało sie Mieccio wyruszył. początek jego podróży możecie obserwowywac na foteczce która sobie zrobił, nie jest to co prawda sweet foteczka z kibelkiem/wanna/czy choćby głupiutką umywaleczka ale mam nadzieje ze wam sie podoba Mieccio tak wspomina początek swojej podróży "Jak juz tylko udało mi sie zapychnac tego moteoreczka mojutkiego to odrazeniuczko ruszyłem w nieznaną dotąd  dózeczke, czułem wtedy odgomnieniutki dreszczowieczek emocjunki"

Tym czasem pani MIecciowa wstała w Miecciołożeczka. To był dla niej ogromniutki szoczek kiedy budzi sie raniutko a tu karteczka "Mieccio wyjechał na MieccioPodróż"Ale pomyślała sobie "ten cholerniczek na swoim MieccioMotorku nie zajedzie dalej niż do spozywczaka" nawet nie wiedziała jak bardzo sie myli. Miecio w tym czasie "zapiepszał" mieccioMotorkiem ja jednym kółeczku, wyprzedzając kolejne samochodziatka, i czół ze brakuje mu paliwska ale co tam do spozywczaka było przecież jeszcze dalekutko

Nagle zobaczył cos niesamowiutenkiego w kszojdach(czytj. w krzakach)...