Umierając, zabiłeś mnie... 

cześc jestem Plancik i reszta.                                                            cześc jestem Jimmy i jestem cholernie uroczy(i genialny)

czyli Led Zeppellin pełną parą

no cóż, wiele się pozmieniało.

jestem jeszcze bardziej cyniczna i wredna, a po przeczytaniu dziennika Brigdet Jones jeszcze bardziej upodabniam się do Daniela.

Co mnie boli? że w zasadzie zrezygnowałam z MJ (w zasadzie jego muzyki) a przerzuciłam się na LZ, GnR, Nirvanę, Stinga, F.Sinatrę, Kings of leon(co bardzo mnie dziwi, bo myślałam, że to takie same cioty jak 30STM i tak samo udają muzykę) i wiele innych. Michaela nadal kocham jako człowieka, jest najlepszy, muzykę uwielbiam, ale już nie potrafię wybrac Leave Me Alone, kiedy mam do wyboru jeszcze Every Breath You Take, czy Breed... Boli, żałuję, tęsknie. NIE UMIEM.

Mam nadzieję, że będę tu często zaglądac, bo, co tu dużo mówic, tęsknie za Wami jak cholera, niesamowicie, i jest to chyba ostatnie miejsce 'dla mnie' (mniej cynizmu, idiotko).

Poza tym zaczęłam na poważnie zajmowac się fotografią (pbl.pl/konieforever), mam wymarzonego HTC, wolę książki od internetu i mam jeszcze taką sytuację w domu, że nie wiem czy się śmiac i płakac. Nie, nie patologia, cóż za jednotorowe myślenie, to tak nietypowa sprawa, że nigdy nie zgadniecie :)))

przeczytajcie proszę, bo to mój pierwszy raz tu od 100lat