send into hell 

 Opis ogólny:

Pałac został opuszczony w 2006 roku. W środku wciąż leży mnóstwo porozrzucanych przedmiotów należących niegdyś do mieszkańców. Wszystko wygląda tak, jakby ktoś jeszcze przed chwilą uciekał stąd w panice. Rzeczy, które można tu znaleźć są przesiąknięte panującą tutaj atmosferą. Można tu znaleźć mnóstwo dokumentów, zniszczone klawisze elektryczne, zardzewiałe łańcuchy, różne substancje chemiczne oraz ogrom przedmiotów codziennego użytku. Wraz z ekipą znaleźliśmy porozrzucane odcięte włosy oraz wpisy satanistów na ścianach, choć wyglądają one jakby jakiś dzieciak z nudów wypisał "666" i wyrysował pentagramy. Budynek najprawdopodobniej jest nawiedzony.

Stan budynku:

Lewa flanka budynku (patrząc od ulicy) popadła w ruinę. Widać tutaj jedynie wielkie zawalenisko.

Prawa strona budynku jest w znacznie lepszym stanie, choć powoli też zaczyna zamieniać się w ruinę.

Wewnątrz można ujrzeć ślady, które wskazują na próby odremontowania pałacu. Widać również poprzesuwane meble i poodrywane deski z podłogi. To prawdopodobnie pozostałość po menelach. Nie wykluczone jest również, że ktoś szukał czegoś ukrytego w tym miejscu, choć szczerze w to wątpię.

Od ścian odpadają tynki, a coraz większa część budynku staje się zaśmiecona przez bywających tutaj kretynów.

Schody w pałacu są stabilne, chociaż drewno z którego są wykonane, gnie się pod nogami i trzeszczy.

Piwnice i podłoga na piętrach są stabilne i bezpieczne, nie znaleźliśmy tutaj ani jednej dziury. Dopiero schody na ostatnie piętro i poddasze są niebezpieczne i grożą zawaleniem. Na samej górze budynku znajduje się wielka, pusta przestrzeń po której woleliśmy się nie kręcić, ponieważ czuć było że całe piętro może runąć

w każdej chwili. Na ostatnim piętrze z pomieszczeniami mieszkalnymi można znaleźć już dziury w podłodze

i spruchniałe drewno pod nogami. Idąc w kierunku lewej flanki można ujrzeć wyjście do kiedyś istniejących dalszych pomieszczeń, ale jedyne co tam teraz można ujrzeć to otwartą przestrzeń i wielkie zawalenisko pod nogami. Nie radzę nikomu się zbliżać do tego miejsca - jest to bowiem igranie ze śmiercią.

Ogólne wrażenia po zwiedzeniu:

Za bramą wejściową do tego miejsca niewątpliwie kryje się coś więcej. Od pierwszej chwili po wejściu

ciągle mięliśmy wrażenie, że coś słyszymy. Od dziwnych stukotów i przewracających się przedmiotów

po trzeszczące schody i odgłosy chodzenia. Do pałacu jest tylko jedno wejście, przy którym stał ktoś od 

zewnątrz, tak więc z nikim w środku nie mogliśmy się minąć. W biały dzień panowała tutaj już dziwna atmosfera i działy się dziwne rzeczy. Najdziwniejszym znaleziskiem obok głów lalek, ludzkich włosów oraz satanistycznych symboli na ścianach okazały się zamknięte drzwi ścięte tak, jakby ktoś przeciął kartkę nożem do tapet. Wokół tych drzwi nie było żadnych wiór. Nie znaleźliśmy również dolnej ich części. Zarówno włosy jak i symbole satanistyczne znajdowały się po ich drugiej stronie. 

Drugie wejście do środka po godzinie trzeciej w nocy potwierdziło, że w pałacu zachodzą dziwne zjawiska zwane paranormalnymi. Uciekliśmy z tamtąd w panice po tym, jak weszliśmy na strych.

Jeden z kolegów usłyszał, że coś w jego pobliżu kroczy i poturlał się przedmiot. Chwilę po tym dostał w oczy piaskiem z drewnianego sufitu. Drugi, który stał obok zrobił wielkie oczy i stał wmurowany przez kilka sekund. Po chwili rozmowy zdecydowaliśmy się uciekać. Niestety nie widziałem opisanych wcześniej zjawisk osobiście, bo byłem akurat kilka metrów dalej. Rzeczywiście usłyszałem dziwne dźwięki i odgłos turlania, ale tak naprawdę nie mam pewności czy na pozór poważni ludzie nie wpadli na pomysł, by wykręcić mi numer i mnie nastraszyć. Ich miny jednak mówiły inaczej, tak więc ciężko jest mi nie uwierzyć w to, że były to zjawiska paranormalne.

Kilka minut po naszym wyjściu zaczynało się już przejaśniać. Gdy siedzieliśmy za pałacem i popijaliśmy kawę usłyszeliśmy ogromny huk wewnątrz. Najprawdopodobniej coś się przewróciło. Być może była to kolejna cegła z górnych partii sypiącego się zabudowania.