Czarno to widzę. Nie czuję się najlepiej i nie mogę ogarnąć wszystkiego myślami. Próbuję się spakować i chyba po całym dniu zaraz skończę. Nareszcie, bo nie mam już siły. Chcę, żeby reszta tego dnia minęła szybko, bo męczy mnie fakt, że od samego rana czuję się, jakby ktoś zatrzymał czas. Leniwie spoglądam na zegarek z nadzieją, że minęło pół godziny i chowam twarz w dłoniach, zażenowana faktem, że upłynęły tylko trzy minuty. Pogoda mnie dobija, wszystko mnie nudzi, muszę się nieźle kontrolować, żeby nie zasypiać na każdym kroku. Ale powoli to wszystko odchodzi na bok, cała ta melancholia, smutek, zmęczenie, ból, nuda. Odsuwam od siebie to wszystko, przenoszę się do próżni - a w niej tylko ja i ten PKS, który jutro z samego rana mnie stąd zabierze. Zapowiada się nieziemski tydzień.
SŁOŃCE mi dajcie!