Widok z okna w kuchni ;)
Mówią, że czwartek to taki studencki piątek. I w zasadzie racja ;) W moim przypadku weekend zaczyna się w czwartek o godzinie 18.30. Miło jest usiąść z winem przy dobrym filmie wieczorem. Mieć świadomość odpoczynku. Być dumnym, że się przeżyło kolejny tydzień ;) Z drugiej strony teraz każdy dzień nieuchronnie zbliża nas ku przeznaczeniu. Ku takiemu studenckiemu "Być albo nie być", ku pierwotnemu instynktowi samozachowawczemu, który musimy odpowiednio wcześnie uruchomić. Żeby przeżyć. Żeby zdać sesję. No dobra, trochę dramatyzmu wprowadziłam ;) Co nie zmienia faktu, że egzamin z matematyki będzie rzeźnią. Że cieszę się jak dziecko wiedząc, że mam zaliczoną fizykę i grafikę. I że jednak gryzie świadomość iż mogły być zaliczone lepiej! Ambitna ze mnie bestia xD Do momentu, w którym zaczyna mi to wszystko wisieć i myślę tylko o tym, żeby mieć już najgorsze za sobą ;P Ale jeszcze nie czas na to! Teraz trzeba uruchomić wszystkie trybiki w mózgu, przyswoic conieco, bo żeby mogło "wisieć" muszę wiedzieć, że zdam ;) A żeby wiedzieć, że zdam muszę coś wiedzieć. A to nieuchronnie zmierza ku temu iż jednak trzeba się porządnie do nauki przyłożyć choćby na jakiś czas. Żeby potem mieć miesiąc wolnego (oby!)
Powolny przypływ mobilizacji.
Delikatny powiew motywacji.
Słodkich snów ;)
Inni zdjęcia: Prawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24