Śnię czasem o tym, że błądzisz delikatnie palcami po moim ciele, jak gdyby wczoraj i kiedyś zupełnie nie istniało w naszej świadomości, przebiegasz opuszkami niespiesznie po szyi, ustach, ja chciałabym cię chłonąć tak już zawsze, moje rozgrzane wargi chciałyby scałować z twoich dłoni wszystkie twoje fantazje, plecy wyginają się w łuk, piersi szukają twoich rąk, tak spragnione Ciebie. Już dawno nie czułam się tak spełniona. Spod półprzymkniętych oczu widzę jak delikatnie uśmiechasz się na reakcje mojego ciała. Tak długo na to czekaliśmy, już całkiem zapomniałam ciepło twoich dłoni, a teraz wszystko odżywa we mnie, wszystkie te emocje tak długo skrywane przed światem, czuję jak uda mi drżą, wbijam paznokcie w twoją klatkę piersiową, bo wiem, że inaczej stracę przytomność ze szczęścia, że mam cię w swoich ramionach wreszcie.

Dawno zapomniana rozkosz odzywa się we mnie znajomym ciepłem w podbrzuszu, i nie chcę już nigdy tracić z oczu twoich lekko rozchylonych ust, w uszach rozbrzmiewa mi twój przyspieszony oddech, oczy masz zamknięte, marszczysz czoło i wiem wtedy, że tak samo jesteś zatopiony w mojej duszy. Chwytasz mnie za biodra przyciągając do siebie jak gdyby wciąż było Ci mało mnie.

Opadasz bezsilnie obok i czuję, że twoje ciało nie stygnie. Przebiegam palcami po twoim brzuchu i czuję, że twoje mięśnie ciągle są napięte, podniecenie nie chce ustąpić, wciąż nam mało, chociaż za oknem już świta. Włosy opadają Ci na czoło a ja mam ochotę scałować każdą kroplę potu z twojego czoła, pochłonąć Cię do reszty, zatrzymać dla siebie w obawie, że znowu możesz zniknąć.