Jakie mam zaległości w blogowaniu, trzymaniu się diety i poszukiwaniu lepszej siebie. Ale to może i lepiej. Ostatnie dni były przepełnione nauką. Nawet jeśli się nie uczyłam, to myślałam o tym, że uczyć się powinnam. Wszystko przez maturę, o zgrozo! Na szczęście wczorajszy egzamin dojrzałości mam już za sobą. Teraz jeszcze kilka maturek i rozpocznę wakacje. Wprawdzie bez płaskiego brzucha, bez zgrabnych nóżek i bez miliona kilogramów mniej, ale z jakąś tam mniejszą czy większą satysfakcją. W końcu ostatnio zawalałam jak tylko mogłam. Jadłam po osiemnastej, jadłam słodycze i mało się ruszałam, a mimo wszystko rano było na wadze 56kg. LIKE IT!
Bilansidło:
śniadanie: dwa chrupkie z szynką,pomidorem i serkiem topionym. 110kcal
obiad: gulasz, dwie kromki razowego 280kcal
kolacja: sałatka z brokułami, majonezem 200kcal
rożek 130kcal ; kromka chrupkiego 30kcal ; 100kcal w jakichś przekąskach ;x
850 kcal