Ostatnie dni są jakimś totalnym kataklizmem dla mojej duszy. Ciągle wije się z różnego rodzaju myślami, refleksjami i wspomnieniami, które sprawiają, że staję się jeszcze smutniejsza. A nie chcę być smutna. Zamiast tego, pragnę szczerego uśmiechu na twarzy, radosnego spojrzenia, cudownych ludzi obok. Chcę by wróciły moje czasy beztroski, najlepiej te wakacyjne, gdzie miałam wszystko. Miałam dwumiesięczną wolność. Miałam to, o czym marzą wszystkie nastolatki. A teraz? Mam destrukcyjne myśli, chore liczenie każdej kalorii i przeświadczenie, że jestem beznadziejna. Nie mam nikogo obok. Nie mam kim wyjść, z kim porozmawiać ani nawet z kim się napić. Nie mam radości ze studiów, nie mam wolności.. nie mam nic. Nie chce mi się żyć.
Bilans:
śniadanie: kromka ciemnego z pomidorem 95kcal
II śniadanie: 3mandarynki 90kcal
obiad: dwie parówki 100kcal kromka chleba 90kcal
kolacja: koktajl-banan 150kcal jeżyny 25kcal jogurt naturalny 45kcal kakao 50kcal
suma 645kcal
zjebane, norma.
Inni użytkownicy: ayrton123johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooojulitkajula144unospinnalex11234
Inni zdjęcia: PAnna angelfuckkhttps://genius.com/Kukon-bedziem maggda0000;) virgo123Piękna pogoda patusiax3951450 akcentovaOj locomotivW oczekiwaniu na lato elmarHihi hanusiek... maxima24... maxima24