Matura, matura, matura, matura. Mało mnie tutaj, trochę zawalam, trochę przesadzam,
ale stwierdzam usprawiedliwienie bo matura.
Chciałabym być wiecznie młoda. Wieczną uczennicą, wieczną maturzystką. Albo wiecznie SZCZĘŚLIWIE zakochaną 17nastolatką, która spokojnie mogła planować swoją przyszłość w silnych ramionach, a teraz, zamiast tego, siedzi nieszczęśliwa, motajac siemiędzy młotem a kowadłem, w międzyczasie powtarzając lektury, zdając sobie sprawę, że na wszystko jest za późno. Na powrót do dobrej rzeczywistości, za późno na naukę i na jakiekolwiek rozkminy. Jestem dziwna.
Bilansidło:
śniadanie: trochę musli, trochę jogurtu: 130kcal
trochę jabłecznika 40 kcal