For sweet idiots

Nazywacie się fankami? Robiąc Mu krzywdę? To nie pierwszy raz.

Wyrwane włosy, rany, podarte ubrania, a teraz uszkodzone ramię.. Chce mi się płakać. Bo On nie jest rzeczą, w którą można wbić swoje paznokcie, którą można  boleśnie szarpnąć, byleby tylko uchwycić Jego wzrok. To nie jest przedmiot, z którego można oderwać część na pamiątkę - to wyrwanie włosów naprawdę sprawiło Mu ból. Ból zadany Mu przez osobę, której powinien ufać, która przecież była tam, bo nazywa się Jego fanką! Jak widać, NAZYWAĆ SIĘ kimś, nie znaczy nim być!

Piję oczywiście do incydentu z dnia 26.11.10. Ile jeszcze będziemy znały takich dat? Za każdym razem jest o tym głośno, ale TO dzieje się nadal - i dziać się będzie.  Zawsze oglądam dołączone filmiki i za każdym kolejnym zadziwiam się jeszcze bardziej. Apel typu OPANUJCIE SIĘ odbija się jak echo i za chwilę gaśnie. Wiem więc, że my, te normalne, nie możemy zrobić kompletnie NICHTS.

Czy On nie może sobie po prostu przejść? Idzie sobie, to niech idzie, no cholera! Rozumiem - to jest ON, a okazja żeby GO zobaczyć trafia się czasem tylko jeden jedyny raz w życiu. Ale heloł - On też jest człowiekiem żadnym wartościowym przedmiotem wypuszczonym na chwilę z wystawki. Wystarczy naprawdę moment, chwileczka logicznego myślenia, a sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej.

Nie będę długo wywodzić się na ten temat, bo nie ma sensu, ale zauważcie, wy głupie, tępe i rozszalałe histeryczki, że to jest coś rodzaju błędnego koła: w momencie pojawienia się na horyzoncie Kaulitza wyłącza wam się myślenie (no chyba, że macie tak normalnie), biegniecie jak banda dzikusów wypuszczona z dziczy po siedmiu latach niewoli, z towarzyszącym wam przy tym idiotycznym, anormalnym, dzikim wrzaskiem i piskiem - z Jego perspektywy tak to wygląda. Widząc więc COŚ takiego, tak wielką, chorą, gnającego w Jego kierunku masę, On ucieka. A wy Go gonicie. A On ucieka. A wy Go gonicie - to jest właśnie cała sytuacja z tamtego lotniska i z innych takich miejsc, o których już słyszałyśmy. Same Ich odstraszacie i same robicie z siebie w Ich oczach niepoczytalne histeryczki.

Czy trudno zrozumieć, że gdyby tak zachować się po ludzku, (a wierzcie mi, że tak idzie), nie byłoby żadnego zakrywania Ich ochroną, żadnych popłochów, żadnych grymasów niesmaku na Ich twarzach i tego Ich wewnętrznego bólu traktowania Ich jak towar na promocji? Zatrzymaliby się, a nawet, nie śmiem wątpić, rozdali by parę autografów.. Bo widzieliby, że Ich fanki to dziewczyny, z którymi można pogadać, a nie zdziczałe, szalone małolaty bez krzty mózgu i jakichkolwiek hamulców. Lecicie w ich kierunku, aby Ich złapać, odstraszając Ich tym samym, a wyniki potem są, jakie są. Myślicie tylko osobie - dotknąć Kaulitza, dotknąć! A może On chciałby po prostu porozmawiać? Chciałby. Posłuchajcie "Reden". Chociaż...skoro "jesteście" fankami, powinnyście to wiedzieć. 

Wystarczyłoby wykazać się gramem altruizmu - rzecz awykonalna dla tych wszystkich słodkich idiotek.

Podział wielbicielek jest prosty i powszechnie znany:

a) fanki, Fanki

b) psychofanki, pseudofanki, fanatyczki i inne RZECZY

Ale, sorry, wcale nie musimy Im tego pokazywać na każdym Ich kroku..

Bardzo boli mnie też to, że przez obraz takich wariatek, cierpi oblicze także nasze - tych opanowanych i prawdziwych.