razem...

/fotka z wypadku z moim Kotuchem nad morze... A moja mina nie jest spowodowana atmosfera panujaca podczas wyjazdu, bo musze szczerze przyznac, ze bylo bosko... My i morze... Moja mina spowodowana jest tm, ze kies 10min przed zobieniem tego zdjecia urzadlil mnie trzmiel... noga spuchla jak baniai przez trzy dni nie moglam hodzic... :( ale pocalunki w stopk mojego Masia zrobily swoje i stosunkowo szybko opuchlizna zniklnela... :)/

Jak to jest, ze na swiecie zyje tyle miliardow ludzi a czlowiek wybiera sobie jedna osobe i wie, ze to wlsnie z nia chce bc do konca zycia... pytania "a co jesli?", "jak dlugo?", "dlaczego?" staja sie nieistotne, bo i tak znamy na nie odowiedz... nie ma "co jesli"... pytanie "jak dlugo" juz sie nie liczy, boi tak wiemy, ze na zawsze... a "dlaczego"? tego nigdy nie odgadniemy... byc moze z dobrej woli Boga... widocznie czyms zasluzyluismy sobie na to by znalezc osobe, ktora jest naszym aniolem strozem, ktora jednym pocalunkiem potrafi sprawic, ze wszystkie smutki odchodza precz... o wlasnie t osoba sprawia, ze zaczynamy wierzyc, ze zycie ma sens i ze choc czasami moze byc zle, mamy na kogo liczyc... nie jestesmy sami... Ktos sprawil, ze znalezlismy na tym wielkim swiecie osobe, ktora nie jest oddalona od nas o setki kilometrow... ta osoba jest dla nas cenniejsza niz wszystkie skarby znajdujace sie na tym swiecie! Wiedza co znaczy "kochac" jestesmy zdolni docenic pieko tego swiata, jego magie i urok...

bo ja... kocham...

i nic wiecej mi nie trzeba...