Zdjęcie pochodzi z www.niezbednikanimka.pl
Cześć. To mój trzeci dzień dzisiaj, a już tak dużo się dowiedziałam. Kolejne osoby napisały do mnie wiadomości prywatne. Serdecznie za nie dziękuję. Niestety nie udaje mi się odpowiedzieć na wszystkie Wasze komentarze, ponieważ nie mam dużo wolnego czasu, żeby posiedzieć sobie na komputerze. Jak już wiecie mam dziecko. Muszę poświęcić mu dużo uwagi. Moje oczko w głowie.
Chciałabym Wam powiedzieć, że jeśli chodzi o sens prowadzenia tego bloga to dzięki Wam, dzięki Waszemu dobremu słowu kierowanemu do mnie dowiedziałam się, że postąpiłam słusznie. Sporo ludzi do mnie zajżało jak na trzy-dniową "karierę". Chętnie bym Was wszystkich ucałowała. Za każde, nawet najmniej przyjemne słowa. Poznaję zdanie każdego z Was. Sprawia mi to dużo przyjemności. Chciałabym Wam podziękować za słowa wsparcia. Zaczynam wierzyć, że to nie moja wina, iż malutka duszyczka, którą miałam urodzić znikła. Jeszczę raz dziękuję i pozdrawiam.
Na początek chciałabym Wam opowiedzieć mój wczorajszy wieczór. Wstawiłam zdjęcie takie, a nie inne, ponieważ zeszły dzień był pełen serca i miłości. Przynajmniej wieczór. Razem z moim chłopakiem siedzieliśmy wczoraj bardzo długo. Rozmawialiśmy na różne tematy... Jednym z nich jak się domyślacie było moje poronienie. Była to nasza pierwsza, całkiem szczera rozmowa od kiedy to się wydarzyło. Może weźmiecie mnie za egoistkę, ale wtedy myślałam tylko o sobie. Myślałam, że to tylko ja straciłam dziecko, że to moja wina, że to ja zrobiłam coś nie tak. Wczorajsza rozmowa uświadomiła mi, że również jego to nieszczęście bardzo dotknęło i on też siebie o to obwinia. Wydaje mi się, że wyznaliśmy sobie wczoraj wszystkie nasze wyrzuty sumienia i atmosfera się oczyściła. Płakałam mówiąc, że je widziałam, że jedyne co mogłam zrobić to dotknąć małej istotki z zamkniętymi oczkami i pozwolić, żeby je zabrano. Po takich słowach mój chłopak zaczął płakać razem ze mną...
Wiecie co było potem? Po tym wszystkim po prostu zaczęliśmy się kochać... Tak po prostu. Kochaliśmy się tak, jak nie kochaliśmy się już długo... Bardzo długo... Stanowczo zbyt długo... Uświadomiłam sobie, że niesamowicie tęskniłam za jego bliskością, ciepłem jego ciała. Było niesamowicie, uwierzcie mi... Zasnęliśmy przytuleni do siebie. I trwaliśmy przytuleni aż do rana....
Nie każde z Was życzy sobie, żeby czytać o takich rzeczach, więc skończę o tym.
Dzisiaj czuję się jakoś tak... lekko. Lżej. Zdecydowałam się na taką odważną wypowiedź, bo Wy zwracacie się do mnie równie bezpośrednio. I zdecydowałam się porozmawiać z moim chłopakiem również dzięki Wam. Dziękuję. Sprawiliście, że troszeczkę się otworzyłam, póki co tylko przed nim, ale zawsze to jakiś pierwszy krok. Myślę nad napisaniem swoich przemyślem na nieco większą skalę? Jak myślicie? Czy mam przelać to wszystko na papier? Wszyściuteńko. Jakiś zbiór?
Pozdrawiam Was serdecznie jeszcze raz, bo jestem Wam tak cholernie wdzięczna!
Inni użytkownicy: sniezka96misiek012bambiiik057maz44asdbkicia564aniasobkarolinananananarybal69dzasta95a
Inni zdjęcia: * * * * takapaulinkaWylot Burzowca bluebird11Zagroda. ezekh114PIERWSZE MARCOWE LISTKI xavekittyxOddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24... maxima24