Kowalow był dzielnym człowiekiem i zaprawionym w bojach żołnierzem,
walczącym zawsze na pierwszej linii frontu. Zabiłem więcej ludzi, niż mam
włosów na głowie powiedział. I było to proste stwierdzenie faktu, nic ponadto.
Ale już po chwili ton jego wypowiedzi wyraźnie się zmienił, a głos zaczął mu
drżeć. Jako zwiadowca zawsze poprzedzałem wszystkie ruchy naszej armii.
Musiałem też zbierać informacje. Wykorzystywałem miejscową ludność
nawiązywałem z nią kontakt i rozpytywałem o położenie Niemców. To byli
Rosjanie dobrzy ludzie, którzy chcieli mi pomóc. Mówili mi wszystko, co
wiedzieli. Kowalow opowiadał już teraz z wyraźną trudnością. Nie było mu łatwo
o tym wszystkim rozmawiać, zwłaszcza z kimś z Zachodu. Ale po chwili spojrzał
mi prosto w oczy i kontynuował: Wyobraź sobie coś takiego. Widzę młodą
Rosjankę piorącą ubrania w rzece albo dziecko bawiące się na drodze w wiosce,
albo staruszka siedzącego przed domem. Podchodzę do nich, przepytuję. Pomagają
mi tak, jak potrafią. A kiedy już powiedzą mi to, co chciałem usłyszeć, nadchodzi
czas na zastosowanie Ťżelaznej zasady naszej armiiť: muszę ich wszystkich
pozabijać, wszystkich bez wyjątku. To moje źródła i nie mogę ryzykować, że
schwytają ich Niemcy i w trakcie przesłuchania wydobędą z nich informację o tym,
że nasze wojska są już bardzo blisko. Nie mogę narażać całej naszej armii, myśląc
o ocaleniu życia pojedynczemu człowiekowi.
Kowalow przerwał i wykonał dłonią nagły, nieokreślony gest. W oczach miał
łzy. Podcinałem im gardła nożem. Zamordowałem w ten sposób setki moich
własnych rodaków porządnych, miłych i szczerych ludzi. Zamordowałem ich po
to, abyśmy mogli pokonać nazistowskie Niemcy. Oto cena, jaką musiałem zapłacić.
I muszę z tym żyć dzień za dniem, aż do końca mojego życia.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[Cytat niedokładny, sens zachowany ]
Leżałem lekko ranny w piwnicy w ruinach jakiegoś domu. Kiedy się ocknąłem zobaczyłem jak jakaś kobieta opatruje kolegę z mojego oddziału. Ponieważ znałem rosyjski, zapytałem ją czemu to robi przecież jesteśmy Niemcami - najeźdźcą. Ze smutkiem odpowiedziała mi wtedy "Być może jego matka teraz właśnie gdzieś opatruje mojego syna."
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cóż obydwie relacje pokazują, że wojna to jednak nie takie tam call of duty.
Ciekawe jest to, że większość takich zapadających w pamięć fragmentów pochodzi z książek dotyczących frontu wschodniego. Jak będę miał trochę wolnego czasu chętnie napisałbym tutaj coś na temat: jak doszło do tego, że najsilniejsza w Europie armia w kilka dni dała się rozgromić mniej licznym i
słabiej wyposażonym siłom niemieckim.
fragmenty pochodzą z ksiażek
Knopp G. Stalingrad, wyd "świat Książki" 2007
Jones M. Wojna Totalna Armia Czerwona od klęski do zwycięstwa, Wydawnictwo Literackie 2013