Będzie rok, jak nie mogę się pozbierać. Cóż. Nie sądziłam, że kiedykolwiek 'dostanę w mordę' jak już dostawałam. Widocznie życie wzięło to za challenge, i dostałąm tak, jak jeszcze nigdy. Byłoby miło, gdyby to wszystko sie skończyło. Może powinnam pójść za radą mamy. chociaż nie wie, czy to cokolwiek da.
Jedyne z czego się w mojej osobie ciesze to to, że niecierpię tchórzostwa. Zatem nie dopuszczę się żadnego czynu, który przejawiałby tchórzostwo. Chociaz czasami nie wiem, czy nie byłoby po prostu lepiej, gdybym zgniotła dumę. Było nie było - byłoby to ra zna zawsze.
Nieskładnie i bez sensu. Whatever.
Poza tym kochany Envy dotrzymuje mi towarzystwa cały czas <3 Lovely, lovely. Chyba nigdy w żciu nie będę mogła poznać tych dziewczyn, bo je pozabijam szybciej, niż zdążą mi się przedstawić.
I tak. Wkurwia mnie. Wkurwia mnie, skończony kretyn. Ale bardziej odniego wkrza mnie to, że potrafi mnie udobruchać w pięć sekund. Dobrze przynajmniej, że nie zdaje sobie z tego sprawy...
Co do 2012.. nie licząc dwóch wydarzeń, był to zdecydowanie najgorszy rok, jaki przeżyłam. I nie, Życie, nie, Bogowie na Olimpie - to. nie.jest.challenge.