Masz ochotę na seks? Nie czekaj, aż on domyśli się, że jesteś podniecona, tylko od razu pokaż mu, jak bardzo go pragniesz. Podejdź do niego od tyłu, połóż dłonie na jego podbrzuszu i zacznij całować go w szyję, jednocześnie masując mu ciało. Ocieraj się piersiami o jego plecy i wzdychaj.
- miesięcznik JOY 12/2010, s. 47.
Pomocy! Nie zrozumiałam - jak mam go masować, skoro położyłam dłonie na jego podbrzuszu? To w końcu mają spoczywać na podbrzuszu czy masować ciało? A może powinnam masować go piersiami?
Jak widać, ta instrukcja jest zbyt nieprecyzyjna i potencjalna czytelniczka mogłaby się pogubić. A co wtedy? Dzisiejsze pisma dla kobiet nie przewidują w ogóle konsekwencji, w jakie uwikłane mogą być ich biedne odbiorczynie albo wręcz przeciwnie - świadomie spiskują! To nieodpowiedzialna, niebezpieczna wręcz publicystyka. A co, jeśli mężczyzna ma łaskotki w każdym miejscu ciała (a wierzcie mi, są tacy)? Przecież to mogłoby się skończyć katastrofą!
Na szczęście nie martwi mnie tak bardzo to, co dzieje się na łamach tych pism, ponieważ jak dotąd nie znam ani jednej kobiety, która je czytuje, a przynajmniej czytuje z zaufaniem. Jednak logicznie rzecz biorąc, fakt, że pisma te utrzymują się na rynku i generalnie ich schemat tak szeroko zagościł w najróżniejszych tytułach świadczy o tym, że ktoś to musi kupować i czytać. Czytać można oczywiście inne artykuły, np. wywiady ze znanymi ludźmi, co sama bardzo lubię. No, ale jednak rubryki typu: "związki i seks" czy "styl życia" są chyba interesujące dla każdego, zatem kupując takiego Joy'a zaglądamy w nie jeśli nie z potrzeby, to z czystej ciekawości. I co?
Naomi Wolf napisała kiedyś w Micie piękności, że w ciągu ostatnich stuleci zajęcia takie jak "haftowanie czy koronczarstwo (...) zalecane były jako nieszkodliwe sposoby wykorzystywania kobiecej energii i inteligencji". Wiadomo też, że od XVIII wieku kobiety czytały, a także pisały romanse. Dziś, kiedy mówi się, że emancypacja została w pełni osiągnięta, zamiast wyszywania serwetek mamy promocję obrazu współczesnej kobiety. Z jednej strony jest to kobieta niezależna i równouprawniona, z drugiej zaś - kobieta, która musi stawić czoła nowym normom pewnej fikcji. Tę fikcję reżyseruje się ze wszystkich stron, a odgrywanie roli jest presjonujące. Kobietom udało się wywalczyć równouprawnienie erotyczne, lecz następnie to równouprawnienie przekształciło się w nowy wzorzec, który trudno lekceważyć. Ta granica pomiędzy przywilejem a presją jest trudna do wychwycenia.
Najprościej mówiąc, ''chodzi o odciąganie uwagi'' - jak pisze Wolf, cytując Daniela Golemana. Na tym się skupię, bo temat jest monstrualnie wielki. Pytanie brzmi: czy w kobiecej prasie i portalach internetowych serwuje się takie bzdury dlatego, że jest na nie zapotrzebowanie czy po to, aby takie zapotrzebowanie istniało? Odpowiedź jest jasna - to drugie. Rynek zalany jest tym, co absorbuje uwagę, czas, energię i pieniądze kobiet. Naomi zauważa:
(...) mit piękności został udoskonalony do tego stopnia, by udaremnić kobietom wszelki ruch. Współczesna neuroza, której podłożem są różne problemy związane z ciałem kobiecym, rozptrzestrzenia się jak epidemia. Mit jest niszczący - powoli, niezauważenie, nie dając nam możliwości uświadomienia sobie rzeczywistych źródeł erozji (...). Współczesny mit piękności jest o wiele bardziej podstępny (...); kobiety poprzedniej generacji odwróciły się od konsumenckiego raju wyizolowanych, monotonnych domów. Przestrzeń, w której uwięzione są współczesne kobiety, nie ma drzwi, którymi można by trzasnąć. Współczesne działania backlashu piękności niszczą kobiety fizycznie i osłabiają psychologicznie.
Nadal najpowszechniej promuje się materiały ogłupiające i dotyczy to nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. Jednak to kobieca kwestia jest problematyczna. Może dlatego, że kobiety, dla których pisze się takiego Joy'a, są bardziej podatne na iluzję wokół nich? Może dlatego, że czytają rzeczy, które usypiają ich czujność, a nie coś, co otworzy im umysły? Zamierzam stać się bardziej rzetelna i przyjrzeć się całej sprawie dokładniej. Być może na razie moje wynurzenia są mylne i czasopisma tak naprawdę sprzyjają rozwojowi kobiet? Tu akurat nie ironizuję. Żeby coś stwierdzić, trzeba tego dowieść. Trzeba stać się badaczem.
P.S. Zamiast zdjęcia moja interpretacja artykułów w pismach dla gospodyń domowych. Zainspirował mnie autentyczny, powtarzający się w różnych mediach tytuł ''Jak składać serwetki''. Miałam zrobić cały numer w tym stylu, jednak dość szybko mnie samą przestało to śmieszyć, wobec czego natchnienie wygasło. Zoom wskazany :)