Nie mam już wstydu! Na zdjęciu Imoto, Marta i ja.
Wczorajsze wyczyny w rytmie "Holky z nasí skolky" przebiły Pępowo. Zresztą wraz z pewną fordońską vixą zakończyłam moją przygodę z przebraniem "na Fridę", toteż musiałam wymyślić sobie nowe. To nie sztuka wyjść przebranym na wieś, sztuka to wyjść na ulicę, do monopolowego i spowrotem (koło domu, gdzie wszyscy cię znają). Kolejnym wyzwaniem będzie oczywiście wyjście na miasto, ale jeszcze musimy dorosnąć. Wieczorem z Rozalii Wszawicy ewoluowałam w "osobę z głową w chmurach". Bolerko-sreberko rulez. Często myślałam sobie: "jak dobrze, że jeszcze wolno nam robić takie rzeczy". Co gorsza, widziały nas tubylcze dresy, a potem jeszcze Iza, wracająca rowerem z pracy, która zresztą odwiedziła mnie jeszcze po owej Brokatowej Imprezie i która zresztą jeździła dzisiaj ze mną rowerem przez Bydgoszcz. Hity na czasie mogą się schować! xd
Porządkuję sobie rzeczy w głowie. Staram się sobie rzeczowo wyjaśnić, dlaczego ostatnio nie wychodzi mi, nie chce mi się i w ogóle. To mijanie się z powołaniem (do malowania) trwa już tyle czasu, a i tak raz po raz maluję, więc już sama nie wiem.
Obejrzałam "Na koniec świata" Magdaleny Łazarkiewicz. Oczywiście gdyby nie Domogarow w jednej z głównych ról, nie obejrzałabym tego filmu, który - jak się okazało - chamsko i okrutnie wykradł mój plan fabularny i zrealizował go dość płasko (chociaż było kilka pięknych scen, ale je też już wcześniej wymyśliłam, kurde!). Cóż, nie zrezygnuję z pisania dzieła mojego życia, nawet jeśli ma banalną treść :D
Byłabym niepoważna, gdybym nie wspomniała o spływie kajakowym, który odbył się w czwartek z moim udziałem. Dokładniej Aga, Justyś, BA, Magda 1, Magda 2 i ja. Potem było jeszcze wspaniałe, acz nieco geriatryczne grillowanie przy vinylach Franka Kimono, Dire Straits i Scorpions. Tak w ogóle to było moje drugie kajakowanie w życiu, tym razem jakieś 20 kilasów, czyli ponad pięć godzin wiosłowania. Mieliśmy parkinsona do końca dnia. Jednakże było świetnie. Taka prawdziwa wakacyjna przygoda, którą opisuje się we wrześniu w wypracowaniu na polskim. No, opisywało się, chyba że mnie na filologii polskiej przyjdzie zrobić to jeszcze raz. Zobaczymy.
Nara! ;d
P.S. Nie klikajcie w lupkę xD