Każdego wieczoru przychodzi chwila, kiedy całkowicie zatapiam się w myślach. Lubię te chwile. Lubię zadawać sobie mnóstwo pytań i tworzyć jeszcze więcej odpowiedzi. Lubię odpływać...
Są to chwile zewnętrznego spokoju, a wewnętrznego niepokoju, które wbrew logiki są rodzajem ukojenia. Usiłuję wejść we własny umysł, ale im bardziej się staram, tym staję się coraz bardziej zagubiona. Nie wiem już nawet, kim tak naprawdę jestem, jakim jestem człowiekiem.
Tak ciężko jest oceniać samego siebie, przecież innych po stokroć łatwiej... Prawda?
Chyba jedyną rzeczą, jakiej jestem pewna, są moje własne priorytety. Sprawy ważne, mniej ważne oraz sprawy, które wiążę bezpośrednio z życiem... Z sensem, ze szczęściem. Z przyszłością. Tę hierarchię wartości, potrzeb, celów ułożyłam w głowie już jakiś czas temu, właściwie to ona sama się wytworzyła. Tak bardzo byłam jej pewna, że w końcu zaczęłam dostawać po tyłku. Jedyna rzecz, której byłam pewna to hierarchia własnych wartości, której stuprocentowo zaufałam, zaufałam intuicji, rozumowi, zaufałam sercu.
Teraz odczuwam to każdego kolejnego dnia.
I tu znowu w głowie jeszcze więcej myśli...
Każdego wieczoru w swoich rozmyślaniach odwołuję się do wiary. Wiem wiem, to może dziwić... Ale tak jest.
Nie wiem, jak poradziłabym sobie bez niej w życiu, odkąd sięgam pamięcią. Nawet w najgorszych momentach, dotykających najsłabsze punkty.
Kim byłabym dziś, nie mając w sobie wiary...? Myślę, że byłabym stracona. Byłabym przegrana.
Człowiek jest taki mały, taki ograniczony, zamknięty, taki niedostępny, kiedy nie potrafi lub nie chce jej w sobie odnaleźć. Jest w środku pusty. Szary, zimny, jest skazany na porażkę.
Oczywiście, nie zawsze jest kolorowo i sama miałam wiele chwil zwątpienia. Żyłam z dnia na dzień, bez nadziei, bez chęci, w ciemności. Ale to nie jest ważne, bo liczy się to, że potrafisz znaleźć w sobie tyle siły, by uwierzyć. Pytanie tylko, czy chcesz tego dokonać...
Czy chcesz uwierzyć... I w efekcie być szczęśliwy.
Tak bardzo boję się, że życie przeminie... I nawet nie zauważę, kiedy to się stało.
Ogarnia mnie panika, że nie przeżyję tego... życia.
I nieważne, czy zostało mi 50 lat, 10 czy 5 miesięcy. Chce je przeżyć. Chcę...
Pragnę być szczęśliwa. Dziś, jutro. Zawsze.
A do szczęścia potrzeba...