śniłeś mi się 

poczułam cholerną potrzebę napisania czegoś tutaj. do końca nie wiem jeszcze czego. może zacznę od tego, że czuję cholerną pustkę. przejrzałam moje wpisy tutaj.. wszystkie, który dodawałam chyba przez 2 lata. pojawiło się tyle wspomnień, tyle osób i chwil.. tych pięknych i tych strasznych, których bardzo nie chciałam pamiętać. tyle ludzi dziś nie ma w moim życiu, a kiedyś zajmowali główne miejsca.. te habaszczuny, mdm, rolki, miłości mojego życia.. tego już nie ma. a dlaczego ? może wszystko jest nietrwałe, nawet "tak cenne" rzeczy jak przyjaźń, czy miłość. nie umiałam tego pielęgnować i utrzymać przy sobie.

a co do ostatniego roku ? sama nie wiem, co mam myśleć. radość czy udręka ? miłość czy nienawiść ? przyjaźń czy miłość ? przywiązanie czy przezwyczajenie ? w chuj ciężko jest mi teraz z tym wszystkim. szczególnie, jak jak chciałam iść raz wcześniej spać i wstać raz wyspana, to włączyły mi się rozkminy życia i bardzo mnie się to nie podoba. nie chciałam, żeby to wracało. mam dość na głowie, a wróciło jeszcze tak dużo wszelkich wspomnień. dość, stop !
nie, to nie miłość. a jak to nazwać ? chyba pieprzonym zauroczeniem, które mnie prześladuje i czasami nie daje mi normalnie fuknjonować. chciałabym krzyczeć : zdecyduj się ! ale już się zdecydował, ja po prostu nie mogę w to uwierzyć i nie chcę wierzyć.

już pewnie tutaj więcej nie zajrzę. chyba, że znowu za jakiś rok i przeczytam to, co znowu napisałam. znowu będzie zamęt. chociaż może za rok będę tą szczęśliwą marteczką, tą wariatką, którą też się kocha ? :)