Nie wiem po co osiągamy cele, po co spełniamy marzenia, po co stawiamy sobie wysoką poprzeczkę, po co oczekujemy na ten jeden dzień. Nie mam pojęcia do czego to wszystko. Ciągle to mi umyka. Ten moment kiedy wiem, że spełniłam marzenie, że zdałam mature, że idę na studia, że już wakacje, że już po. Złap moment, chwileczkę, która mówi: tak bądź szczęsliwa! Coś w tej chwili masz już za sobą. Właściwie chciałabym znaleźć ten moment teraźniejszości kiedy jeszcze to nie jest za mną...nie jest przede mną ... jest teraz. I mogę to odczuć...powąchać, dotknąć, usłyszeć, posmakować. Ciągle ucieka ten czas na delektowanie się ową wymarzoną chwilą. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że kiedy zjawia sie chwila nieoczekiwana, dla której nawet się nie trudziłeś. Ona po prostu jest, nadeszła...i możesz jej dotknąć, posmakować, usłyszeć, poczuć zapach. I nagle oto jestem szczęśliwa. Czuje wszystko i każdy ułamek sekundy to jakby całe godziny niepochamowanej radości. I kiedy mówisz chwilo trwaj to ona trwa całą tobą, całym twoim jestestwem. A później nastaje znowu chwila na oczekiwania i one znowu umykają. I tak jest zawsze.
Ciągle coś mi umyka...