A to Sylwester właśnie. Z Ineczką kochaną. Nie wiem co ja zrobiłam, że wyglądam jak jakiś cholerny wielkolud na tym zdjęciu, chyba się jakoś wychyliłam do przodu czy co. W każdym razie, na głowie mam królicze uszy z koronki, ale nie widać. :<
Sylwester: najlepszy jak dotąd. Zabawa przednia, hihi. Współczuję domowi Filipa. Ściany ujebane sosem, zarzygane łóżko, jakiś zarzygany nie przytomny typ, którego nikt nie zna w łazience (tzw. MAGNETO - człowiek przyciągający wszystkie zarzygane rzeczy i rozwalone gitary), rozjebany żyrandol, który potem wszyscy nosili i pęknięte okno. Nie wspomnę o wszechobecnym syfie. Hasło przewodnie: JEBAĆ BIEDĘ.
Mam trochę dziur w czasoprzestrzeni, ale to i tak nic. JAK SZLACHTA SIĘ BAWI, KOSZTY SIĘ NIE LICZĄ (teraz każdy chce być szlachtą, ale wiadomo - szlachta jest tylko jedna).