LIVIGNO czyli LIWINIO
coroczne zdjęcie na snowboardzie, drugi mój wpis na tym fbl 3 lata temu tez był z deski, ale wtedy byłam małym frajerem jeżdżącym góra-dół. teraz zapierdalam dużo lepiej. :D i w tym roku kupiłam sobie nową fristajlową deseczkę - rome artifact 153. jedyne co mi pozostało z osprzętu widocznego na tamtym zdjęciu to kask, ale jego też obkleiłam, co by nie wiało szpetotą.
niestety, wyjazd dla mnie był mało melanżowy z racji tego, iż a) miałam dwa zatrucia pokarmowe w tym grypę żółądkową b) z jakiegoś ostrego niedoboru witamin i minerałów + z mrozu i osłabienia ogólnego TWARZ MI DRĘTWIAŁA w różne glupie wyrazy twarzy. i niestety nie było to takie o lajtowe, że zaraz przechodzi i nic nie boli. na początku - owszem. ale potem np. tak mi się zaciskały szczęki, że płakałam z bólu. NIKOMU nie życzę tego co przeszłam (dodatkowo: 2 szpitale w Livigno i 1 szpital 70km od tejże mieściny).
z plusów: najadłam się PYSZNYM włoskim jedzeniem i do domu przywiozłam włoski makaron, suszone pomidory, tuńczyka (którego co prawda można u nas dostać, ale jets droższy. jest za to n a j l e p s z y) i wołowe suszone mięcho. OM NOM NOM. kocham włoskie żarło.
generalnie to teraz koszystam z przepisów z książki "gotuj i chudnij", polecam sałatkę cezar, nawet moj tata się nią objadł. :D chociaż trochę składników to widać, że na brytyjski sueprmarket, a nie polski np. karczochy w occie winnym. kupiłam, ale kosztowało mnie to ponad 10zł za malutki słoiczek. nie chce mi się jednak dalej być na diecie vitalii, bo strasznie dużo pierdolenia się z tym, więc po feriach zaczynam "odchudzanie na zawołanie" w wersji turbo. będę się hardo trzymać min. 2 tygodnie, jak nie schudnę ni chuja to wracam do normalnego żarcia. po tylu miesiącach diet mam już ich trochę dość. zresztą, nie tylko ja - rodzice, znajomi... TRZEBA SIĘ CIESZYĆŻYCIEM przecież :3
a tak w ogóle to na zdjęciach, które mam na samym początku fotobloga ważę średnio 8-12 kg więcej niż teraz HE HE HE
i ostatnia wiadomosć: PRZEPROWADZAM SIĘ!!! TAK TAK TAK!!! Wreszcie, po raz pierwszy w zyciu, przeprowadzamy się. gdzie? do nowo budowanego bloku na żoliborzu, 2 przystanki od metra <3 mieszkanie będzie prawie dwa razy większe od naszego aktualnego. ale się cieszę! wreszcie będę miała dużo miejsca w kuchni, żeby postawić ekspres do kawy, robota kuchennego, wreszcie będziemy mieć ZMYWARKĘ, będzie piekarnik z termoobiegiem, dla takiego małego kucharza jak JA to ziemia obiecana (tak tak, śmiejcie się :D). w dodatku mój pokój będzie miał balkon, ajajaj! WRESZCIE będę zapraszać ludzi na posiadówy i pyszne obiadki, które kocham gotować. :3 jaram się w chuj opór.
ps. jak czujecie kompletną apatię i zmęczenie polecam ostro (4-6 tabletek/dzień) suplementować się magnezem, po tygodniu będzie
sto razy lepiej
ps. 2. nie ma ktoś ochoty pójść na kazury do snowparku i pojeździć? póki jest śnieg trzeba korzystać! a w warszawie nie
ma aktualnie nikogo, z kim jeżdżę :<<
Inni użytkownicy: cocorabelll16l16zyxyxzemiliakowalski33lucas25mati1990balanonymous02221bobo21jankowiakpaulimyskax3
Inni zdjęcia: Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 3/4 activegames