Kolejne zdjęcie z serii "focie z ręki". Ach, dobrze schudnąć kilka kilogramów, ale będzie lepiej jak na wiosnę mój metabolizm przyśpieszy i ubędzie ich jeszcze trochę (docelowo jeszcze 10, ale to tylko marzenia na razie). Generalnie muszę się pochwalić, że w ciągu ostatnich 3 lat schudłam 10kg.
http://allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=3203878 dużo nowych rzeczy, obczajać i kupować! np. sprzedaję gorset z restyle nowy z metkami o 40zł taniej niż na stronie.
Chciałabym napisać coś poważnego, jakieś głębokie przemyślenia i temu podobne sraki, ale chyba mam jakieś skrzywienie dotyczące pisania życiowych mądrości w internecie. Rozpierdalają mnie głębokie jak odbyt krowy cytaty na fotoblogu/facebooku/gronie/cokolwiek z www przed adresem/skreśl niepotrzebne. Po części to rozumiem - chęć podzielenia się ze światem jakąś nowo odkrytą myślą czy ideą. Z drugiej strony, zanim coś takiego opublikuję (hipotetycznie) myślę sobie - "i po chuj? i tak wszyscy srają na to, a głębsze myśli na tak powierzchownych portalach to po prostu śmiech na sali". To tak jakby metal mroczny jak kozie łajno wszedł do klasy pokemonów na pierwszym levelu i się jarał swoją zajebistą oryginalnością. Może niedokładnie tak, ale to pierwsze co mi przychodzi na myśl, a że postanowiłam pisać wszystko co przetacza mi się przez szare komórki, synapsy i te pe to piszę.
Mogę napisać też o nowej grze, w której to posiadanie weszłam - Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 1. Grywalność - taka sobie, odkąd ją pierwszy raz uruchomiłam, pamiętnego 19 listopada, ani razu nie grałam ponownie. Wygląda to trochę jak Quake w potterowym świecie. Oczywiście, i tak jest o wiele lepsza od poprzednika, gdzie wystarczyło machać różdżką na wszystkie strony niczym jakimś dzikim chujem i przechodziło się ją w jeden dzień, z tego większość czasu zapierdalało się po Hogwarcie szukając jakichś pierdół. Jak dotąd najlepiej grało mi się w Czarę Ognia, mimo że wiele osób po niej jeździło kiedy wyszła, przez inny sposób sterowania. Będąc kompletnym laikiem jeżeli chodzi o gry komputerowe, dopiero po kilku podejściach udało mi się ją przejść nie zanudzając się przy tym.
Dobra, i tak tego nikt nie czyta, ale muszę gdzieś sobie popisać.
Na zakończenie sam wyraz swym emocjom: KOOCHAM ŚNIEG. trza snowboard wyciągać!