Oto w ramach ćwiczenia wyrażania swych myśli w postaci literowej - będziecie mogli się spodziewać codzinnych wpisów, o, nieliczni czytelnicy (ile - jeden? dwóch? :D). Tak to, niestety, jest jak się pisze jak potłuczona panda.
Dużo się działo. Wczoraj kręciliśmy reklamówkę koncertu, który będzie 6 listopada i którego, notabene, jest współorganizatorką (tak, Ina, ty też :D) - POLECAM WSZYSTKIM - http://sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc4/hs041.snc4/34410_149052688469769_100000951176059_221088_4860939_n.jpg
Ach, jak żałuję, że nie myślę słowami tylko obrazami. Strasznie bolesne jest to, kiedy wymaga się od człowieka umiejętności, której nie posiadł, a która nie przychodzi tak ot. Nawet czytając książkę widzę scena po scenie jaki film bym z tego zrobiła - a tu kadr na rękę, a tu kadr na twarz itd. Ale tak to bywa. Chujowo, mówiąc zwięźle. To także przywara moich tekstów - są krótkie i treściwie (zazwyczaj). Gdybym mogła, eseje pisałabym w punktach. Wolę rozwiązywać zadania z rozszerzonej matmy i liczyć deltę z delty czy wyznaczać funkcję g(m) niż napisać wypracowanie. Psycholog zaproponował mi, żebym przed napisaniem jakiejś pracy narysowała ją sobie. Ciekawy pomysł, wypróbuję, zwłaszcza, że czeka mnie teraz esej z polskiego pt. "Wybierz jeden motyw oświecenia i napisz esej na jego temat". Cudownie. Zastanawiam się nad Voltairem. Chyba całkowicie się z nim zgadzam, w każdym razie, z tym co do tej pory przeczytałam. Najbardziej podoba mi się stwierdzenie, że należy kopać we własnym ogródku i nie wrzucać kamieni do innych, a kiedy każdy będzie zajmował się dobrze swoim poletkiem, wtedy cały świat na tym skorzysta. Absolutna racja. Zwłaszcza Kościół uwielbia wrzucać głazy do obcych ogródków, a w szczególności łóżek. Wyznaję zasadę "wolność Tomku w swoim domku" + "dopóki nie wchodzisz cudzych". Naprawdę NIE ROZUMIEM dlaczego jest to taki problem dla większości ludzi. Co ich obchodzi kto z kim śpiw, co wyznaje, jakie ma poglądy itd. Niestety, zwykle tacy osobnicy są największymi frystratami - to musi być strasznie ograniczające żyć np. aby nikt nie posądził kogoś o bycie homo albo o bycie ateistą. To jest chore. Można sądzić, że takie dyrdymały odeszły w zapomnienie, ale tak naprawdę zaścianek jest wszędzie. Nawet w szkołach o ideałach lewicowych. Nie, i wcale nie pokazuję palcem na żadną. Niestety, buractwo znajdzie się w każdym środowisku, w każdym towarzystwie. Jak słyszę w mojej szkole teksty "niby dla żartu" w rodzaju "zero litości dla biedactwa" albo "geje do gazu" to czasami wręcz aż mi się ręce trzęsą ze złości! Arggch! Myślałam, że w tej szkole jednak będą bardziej otwarci ludzie, a większość mojego rocznika funkcjonuje w trybie dom-szkoła-kwiarnia-dom. Ewentualnie w weekendy dom-szkoła-dom-impreza-dom. Życzę powodzenia w życiu, może kiedyś pieniądze rodziców się im skończą.