Żyję swoim snem.
Czasami faktycznie pewne rzeczy nie docierają wprost. Pewnych rzeczy się nie docenia, bo niegdyś będące jedynie snem nagle stają się rutyną. Czasem ciężko dostrzec piękno, dobre rzeczy, które nas spotykają.
Skupiamy się na pierdołach. I to tych beznadziejnych pierdołach. Nie tych budujących, wnoszących coś do naszego życia. Po prostu pozwalamy żeby zjadały nas własne myśli, bądź nierealne wyobrażenia bez poparcia w działaniu.
Są możliwości, jest czas. Trzeba chęci, obudzenia wewnątrznego poczucia powinności do spełniania swoich marzeń i przeistaczania ich w małe lub większe plany.
Świat klaruje, prowadzi, jeżeli nie zamydla się oczu pierdołami.
Bardzo dużo się dzieje. Ale nikogo nie zadziwi fakt, że nie będę zbyt rozlewna.
Wszystko w swoim czasie. Jest bardzo dużo szczęścia w naszym powietrzu.