Grunt to znaleźć pewnego rodzaju stabilność. Harmonijną.
Coś pośredniego między słodką, leniwą rutyną a ciągłą motywacją i chęcią do rozwoju.
Wzbudzić łączność i przenikliwość tych dwóch przeciwstawnych cech.
Tak aby czuć było jakby czas spokojnie stał w miejscu,
a z perspektywy czasu widzieć wspaniałą historię złożoną z wielu przygód i opowieści.
Chcieć tworzyć, działać, szukać, stawiać czoła.
Żyć w świecie i ze światem wielkim, jeżeli ma się siłę i nastawienie do tego.
Szukać wyciszenia, sensu i inspiracji w zaciszu 'swoich' miejsc. Znaleźć się 'pomiędzy światami'.
Żyć głównie we wnętrzu.
Rozumieć, myśleć, czuć.
Otoczka i zewnętrzność jest niczym bez jej sensu, bez głębi, bez wyrazu.
To tak jak widzieć obraz, czytać wiersz... i widzieć tylko smugi farby i szeregi liter. Faktycznie.
Wtedy wszystko staje się nudne. Trzeba sobie koniecznie znaleźć stos problemów do ubolewania,
tworząc krąg zacieśniający się bardziej i bardziej... z każdą myślą.
Dobrej nocy.