Czasem spotyka nas coś, czego zupełnie byśmy się nie spodziewali.
Być może nie czasem, a zwykle, ale dopiero w niektórych sytuacjach, gdy się już zorientujemy, czujemy się tacy zaskoczeni.
Zagubieni, jakby szczęśliwi, ale skrępowani. Ze świadomością, że dana sytuacja nie może zabrnąć dalej, bo wszystko się pokruszy.
Nawet jak próbuję ująć w słowa niektóre odczucia, relacje to później, gdy to czytam widzę, że to też nie o to chodzi.
To takie poczucie bezpieczeństwa.
Posiadanie kogoś obok siebie, zbudowanego z tej samej materii.
Może jednak zbyt gwałtownie skreśliłam pojęcie "przyjaźni"?
To takie skrawki myśli, chciałam wkleić to ujęcie z filmu. Jednego z ulubionych, gdzie na pierwszy plan wysuwa się relacja osobowości, wyższe stany, pozbawione rzeczy namacalnych.
Ostatnio trudno mi cokolwiek ująć w słowa.
muzyka leczy duszę