Tam Cię szukałam, a odnalazłam spokój w dniach, które miały być jednymi z najgorszych w moim życiu.
Teraz to nieistotne, już nie boli. Porównuje te podłe momenty ze znienawidzonym losem bliskiej mi osoby, ktora przez krzywde jaka jej wyrzadzilo zycie staje sie coraz bardziej odlegla i otoczona swoją samotnością.
jedne z najsmutniejszych momentów jakie przyszło mi zobaczyć, usłyszeć, poczuć, które dotknęły mnie niebezposrednio powracaja do mnie za kazdym razem gdy patrze w ta zniszczona rzeczywistoscia twarz, gdy widze puste oczy, na ktrych dnie lezy zal
nic nie jest istotne, nic nie daje szczescia, zycie to wegetacja, bezsensowna walka o przetrwanie - to widze w tej osobie i rozkladam rece, nie potrafie nic powiedziec, bo i tak wszystko jest niczym. ale mowie, mowie o wszystkim o wszystkim byle jak najdalej od smutnych chwil, ktorych obraz pali sie we mnie rownie widocznie jak ogien, czas dwoch miesiecy skraca sie do jednego dnia i tak jakby ten caly koszmar zaczynal sie na nowo i brnal w ta hgistorie az do samego jej konca w jednej rozmowie. Ona mnie nie slucha, drecze ja.
Jestem osoba posrednio uczestniczaca w tragedii, co mozna zrobic w takiej sytuacji? przez ostatnie dni, ktos madry powiedzial, ze trzeba byc czerpliwym i nie rbic nic na sile, byc i oczekwiac momentu, gdy ta osoba otrzasnie sie i bedzie chciala wrocic do zycia, zeby miala do kogo wrocic.
Żyjemy, 75% szczęścia na starcie...