Pustka.... Totalna pustka... Co robić?
Nie martwcie się. Nie są to przemyślenia nastolatki po stracie chłopaka.
Tu jest inny problem. Co po maturze? Niby wiem... ale... WŁAŚNIE. zawsze jest jakieś ALE.
Dostałam świadectwo... jeszcze tylko zdać maturę... tak, TYLKO.
Taka maluteńka drobnostka.
Gdyby było jakieś proste rozwiązanie...
Gdyby ktoś powiedział: to jest Twoje jedyne wyjście
To byłoby prostsze.
I to o wiele prostsze.
Szkoda tylko, że tak nie ma.
Codzień proszę Boga o podpowiedź.
Czasem dostaję wskazówki...
Ale nie potrafię ich odczytać.
Pustka.... Totalna pustka... Co robić?
A jak "się nie dostanę" ?
To co wtedy? Nie wiem.
Tak jak nie wiem co mam robić w życiu.
Niby pomysł jest...
Ale pozostaje kwestia, czy dam radę?
Zdam na tyle dobrze maturę
aby się dostać?
Jest jeszcze jedna myśl...
Ale czy się nadaję?
Czy dam sobie radę?
Zaryzykować?
A co na to powiedzą rodzice?
Czy będą zadowoleni?
Może będą mieli mi to za złe?
To jest takie skomplikowane...
Boże, proszę.
Pozwól mi podjąć właściwą decyzję...
"Ciemno wszędzie,
głucho wszędzie,
Co to będzie,
CO TO BĘDZIE?"