Kuba to filizof i myśliciel. Ciągle mówiący. Mówiący tak dużo, że kiedy o dwudziestej w domu panuje głucha cisza czuję się nieswojo. Przez ostatnie pół roku tak wydoroślał, że szukam czasami w zdjęciach tego słodkiego maluszka z blond lokiem z tyłu głowy. Dziś jest prawdziwym starszym bratem - pchającym wózek, podającym pampersy i moczącym oba rękawki przy kąpieli tej młodszej. Co więcej, kiedy taty nie ma w domu, ochoczo spełnia jego obowiązki. O 6.10 mówi do niej- "No Maju, daj mamie pospać, mamusiu - dać jej zabawkę?" - i uśmiecham się przez zaspane oczy, no bo jak tu się nie śmiać, kiedy widzę jak niezdarnie wkłada jej do buzi smoczka, który w tej samej sekundzie ląduje na jego wyciągniętej dłoni...
A Maja... Maja to zupełnie inny charakter. Głośno akcentuje swoje zdanie. Odmienne zazwyczaj. Wtedy słyszą ją zapewne trzy osiedla. Jest przy tym tak pogodna, że jedyne zdjęcia jakie ma bez tego bezzębnego uśmiechu, to te kiedy śpi. Sprytna i skupiona, o zadziwiająco inteligentnym spojrzeniu. To nie moje słowa, tylko zupełnie obcej nam Pani pielęgniarki, która lubi sobie z nią "pogadać" przy okazji wizyt w przychodni. Potrafi przez godzinę sama bawić się pustą butelką po wodzie, starym gwizdkiem czy drewnianym fletem. Ale w dni, kiedy nie ma humoru, nawet przez minutę nie zajmie się żadną zabawką, bezustannie domagając się tylko maminych rąk. Ma aspiracje być modelką, tudzież stylową "iks eską". Jedzenie jest dla niej nudne i przereklamowane, a ja muszę błaznować, by zjadła chociaż odrobinę - w przeciwieństwie do swojego brata, który zjadał wszystko co znalazł.
Tacy są. Oboje blond. Niebieskoocy. Uśmiechnięci. Słabo śpiący. Uwielbiający przytulanie. I dni, kiedy jesteśmy wszyscy razem.
Pytaliście co u nas.
Właśnie tak :)