nostress 

łapcie Drezno z Justynką

Noo a więc nadszedł ten czas, dziś nie otworzyłam okienka w kalendarzu, wreszcie się doczekałam. I wiem, że to teraz takie super modne, żeby pisać wszędzie, jakie to święta są beznadziejne, sztuczne, przereklamowane, przesłodzone, że wszyscy udają miłych i w ogóle jest ciulowo, bo to takie oryginale i nikt jeszcze nie wpadł na taki hipsterski pomysł. Zblazowane z was lalusie, that's all I have to say.

Nie powiem, że jakoś specjalnie czuję magię świąt. Właściwie to w ogóle jej nie czuję, ale miło było posiedzieć z rodziną, najeść się  o wiele za bardzo, pójść na pasterkę, śpiewać kolędy. Lubię to, że chociaż raz w roku ludzie są mili, uprzejmi, kulturalni, wszyscy starają się nie kłócić i sobie pomagać (tak, wiem, tego też się czepiacie - KTOŚ JEST DLA KOGOŚ DLA ODMIANY MIŁY?! UKAMIENIOWAĆ!!!) A przede wszystkim uwielbiam to, że mogę bezkarnie siedzieć w piżamie do obiadu, oglądać cały dzień świąteczne filmy i Dextera i nie martwić się nauką. God bless Christmas.

Mimo wszystko, wesołych świąt Wam życzę, bo podejrzewam, że pod tą hipsterską pozą prawie każdy trochę je lubi :)