wybaczenie. podobno miłość nie pamięta złego. to chyba zależy od tego, jak głęboko w naszej pamięci zakopiemy to, czego pamiętać nie chcemy. problem polega na tym, że mimo iż pozwolimy temu pokryć się konkretną warstwą kurzu, to czasem nasza pamięć lubi nam o tych rzeczach przypominać, a wtedy jest średnio i to delikatnie mówiąc. bo, nie wiem jak u Was, ale do mnie wszystko wraca z konkretnym przytupem. jakby ktoś rzucił we mnie granatem wspomnień. czemu granatem? bo jak już we mnie trafia to wybucha z taką mocą, że rozwala mi wszystko. ale mimo, że te wspomnienia nadal bolą, z pewnymi rzeczami się pogodziłam i już dawno je wybaczyłam. inne czekają na to, żebym mogła komuś spojrzeć w oczy i powiedzieć, że już okej, wybaczam. bo jakoś czuję, że bez tego stoję w miejscu, bo pewne rzeczy nie są zamknięte, bo bez tego nie mogę zapisywać nowej kartki. każdy z nas dźwiga na plecach jakiś bagaż doświadczeń, które nas w jakiś sposób kształtują ale nie można żyć w totalnej zawiści i pałać żądzą zemsty bo to nas zniszczy. czasami bardzo trudno znaleźć w sobie siłę, żeby wybaczyć ale wiem po sobie, że są osoby, którym wybaczymy absolutnie wszystko. chociaż nie nazywam Cię tutaj z imienia wiesz, że chodzi właśnie o Ciebie. pytanie czy dla Ciebie to cokolwiek znaczy?