Kawa wypita, śniadanie zjedzone, plecy w miarę.
Ćwiczone nie będzie - było ćwiczone w pracy.
(A pewnie i tak nikt nie doceni, albo jeszcze się ktoś do czegoś dopierdoli).
Wiem, moje skróty myślowe... Przepraszam.
No... Napierdalałem. Nie mam zamiaru, ochoty, ani sił robić dziś cokolwiek.
Poszedłem do przodu z książką.
Rzeczywiście - prędzej czy później, te ciągłe opisy ubrań itp., muszą wkurwiać.
Dopiero teraz do tego doszedłem, czyli gdzieś mniej więcej w połowie książki.
Ale nie żałuję.
Warto przeczytać czasem coś innego, niż wszystko.
Dzisiejsza aura, taka średnia bym powiedział.
Jutro oczywiście zaczynamy popołudniówki, czyli oczywiście ma być zajebista pogoda...
Tyle dobrze, bo pojadę sobie na motocyklu.
A fajnie byłoby nabić kilometry, by zaliczyć kolejny serwis i na spokojnie radować się jazdą przez cały sezon.
Co, kiełbaski i piwko smakowały?
Tak tylko (niezłośliwie) przypominam, że jutro zapierdalacie do roboty :)
Do widzenia Państwu.