photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 LUTEGO 2013

Maliarda wybudzona z rozmyślań trzaskiem gałęzi rozejrzała się dookoła. Zwykły człowiek nie zauważyłby niczego niepokojącego, ale nie ona..Jej ciało faszerowane od najmłodszych lat eliksirami, mającymi wyostrzyć wszystkie jej zmysły i uodpornić na choroby, dopadające zwykłych, szarych zjadaczy chleba, brnęło dalej w czerń wąwozu Cannaan. Oczy wychwyciły de­likatny ruch blisko stu jardów przed nią. Nie czuła strachu, była czarownicą. Jej słuch zarejestrował kolejny trzask złamanej pod ciężarem czyjegoś cielska gałązki. Poczuła na sobie czyjś przeszy­wający wzrok. Szła dalej, nie wymawiając kolejne­go zaklęcia, nie chciała prowokować ataku, ani też sama wszczynać walki, póki nie dowie się, czym lub kim owo stworzenie jest. 

Stworzenie zaczęło poruszać się szybko, bardzo szybko. Wyczuła tłumioną magiczną energię, tuż przed tym, jak jej magiczna bronsoleta zaczęła ostrzegawczo drgać. 

Czarne cielsko rzuciło się w jej kierunku, w porę zdąrzyła wyszeptać zaklęcie, wykonać krótki ruch prawą ręką. Dookoła zrobiło się jakby jaśniej, miecz pojawił znienacka w jej delikatnej dłoni o ko­lorze kości słoniowej. Stwór skoczył po raz kolej­ny, teraz widziała dokładnie jego ciało, czarne, pokryte bruzdami, uformowane w magicznym pro­cederze. Było zbyt późno na wymamrotanie kolej­nej magicznej formuły, zapóźno na wykonanie świetnie wyuczonego, krótkiego ruchu ręką. W jej dłoni pozostał miecz, a istota była tuż obok. Ma­liarda pewniej chwyciwszy broń cięła magiczne mięso, wykonując wyuczone setkę lat temu pi­ruety i parady. Na nic się to zdało. 

- Golem - powiedziała półgłosem. Rzuciła miecz i cofnęła kilka kroków do tyłu, by zwiększyć dys­tans między sobą a potworem. Wzniosła ręce wy­soko ponad głowę okoloną puklami czarnych jak smoła, kręconych włosów, wykrzyczała kolej­ne zaklęcie. Niebo przecięła pojedyncza błyska­wica. Maliarda zmieniła kierunek pioruna, celując wyciągniętymi rękoma prosto w golema. Stwór padł rażony gromem. Z jego cielska bryz­gnęła ciemnozielona, cuchnąca substancja, brudząc czarną suknię czarownicy.

- Kurwa mać! - zaklęła pod nosem i ruszyła we wcześniej obranym kierunku, północnym wąwozem Cannaan.