Zostały dwa tygodnie. Cóż ja robiłam przez ten czas?
Obskoczyłam dwa wesela. A tak poza tym: nic.
Tak. Uwielbiam zajmować się niczym.
Pochłonęłam kilka książek Pratchetta, jedną A. Rice (mmm... Armand jest doprawdy cudownym gejowskim wampirem...) oraz kontynuowałam zbieranie mang.
Znacznie więcej czasu bo prawie całe dwa miesiące robiłam nic z inną osobą. Wtajemniczeni wiedzą, o kogo chodzi xD
Nie lubię szkoły. Nigdy nie lubiłam. A teraz matura. Wytrwam do niej, jeśli wcześniej nie umrę z przepracowania. Mój organizm przyzwyczajony do robienia niczego w chwilach skrajnego lenistwa nie będzie potrafił się przestawić na robienie czegoś, co zaiste lenistwem nie jest. Myślę, że uda mi się zamienić pracę w lenistwo.
Wszakże jestem Chrystusem.