każdy dzień jest dla mnie nowym wyzwaniem i nie ma siły, która każe mi wyjawnić wojne skrywaną we mnie. trudną wojne. z samą sobą. czasem sama nie potrafie zrozumieć " tego " co tkwi tak głęboko i rozrywa na kawałki. i mnie i Ciebie. nie, nie wiecie o kogo chodzi. i dziwiłam się, że nikt nie potrafi poznać mnie na tyle ile bym chciała. a teraz już wiem. to przecież niemożlwie. wątpie, ze kiedykolwiek uda mi sie rozgryźć całą swoją prawde. bywam jednym wielkim chujowym znakiem zapytania.
są dwie drogi. na jednej juz dawno stoje. i jest dobrze. w to nie wątpie. ale ta druga kusi.
może byłoby inaczej gdybyśmy mieli przed sobą przyszłość.
a dzisiaj dowiedziałam się, że jednak ta cała moja przyjaciółka fotografia przyniosła ze sobą jakiś cel.
wiele razy słyszałam, że coś w tych zdjeciach jest, niewątpliwie, że każde ma coś. a dzisiaj do tego doszła opinia dziewczyny z wrocławskiego studium fotografii, która zobaczyła moje zdjecia na laptopie i stwierdziła, że mam talent. że niewiele osób tak potrafi. i w ogóle była w zajebistym szoku. generalnie to ciesze się.
może nikt z Was nie uważa, że są dobre. bo to niewykluczone i raczej tak jest, ale to również kwestia aparatu. z lepszym robiłabym wiecej zdjęć i na pewno tych dobrych byłoby o jakies 30 % wiecej niż dotychczas.
notke sobie sama dla siebie pisze ;)) . bo przecież nikt jej nie czyta.
miejsce biedronka. system samowolka.
"to jest moje miejsce, bo kocham to miejsce."
i fantastyczny widok.
ah. oh.
a zdjecie takie
z dupy. że tak powiem.