Chciałem, chciałem, chciałem.
Zdarza się czasem tak, że nawet jeśli człowiek czegoś bardzo chce,
jest jakieś przeciwskazanie, które go odstrasza.
I tak samo do dziś nie wyzbyłem się tego uczucia,
tej chęci, pragnienia.
Tak samo jak do dziś nie wyzbyłem się strachu.
Strachu, który mnie odstraszył.
Wyciągałem już raz ćpuńskie, pesymistyczne wizje na prostą,
oświetlałem je już dla kogoś.
Swoją misję na tym świecie już raz spełniłem, i mimo iż bardzo chcę,
nie potrafię podjąć się znów tego zadania.
Mógłbym tym razem nie podołać.
I to chyba nawet nie jest strach przed porażką,
strach przed samą walką z tym wszystkim.
Ale to już minęło, teraz muszę walczyć sam ze sobą.
Znów sciągam lustra ze ścian.
Znów nie mogę na TO patrzeć.
Pustka.
Ją z kolei najlepiej opisuje melancholia.
Chłonę Bieńczyka jak skrzydełka z KFC.
Ogarnia mnie ten nostalgiczny stan, siedzę dużo w ciszy.
"...melancholijne patrzenie wydaje się ostatecznie energią wydobytą przez
pustkę dla dojrzenia własnego odbicia, dla negatywnego potwierdzenia."
Lubię ten stan teraz,
nieokreśloność negatywna.
Przynajmniej mogę od siebie odejść,
obrzucać obelgami.
Inni zdjęcia: Prawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24