I w tym momencie podchodzi do nas ta jego blondyna. Koniec piosenki.
- Zatańczymy Crisi? - pyta się swoim cieniutkim głosikiem i rozdziela nas. Ja odchodze od niego szybko. Nie chce stać tam dłużej. Uciekłam od niego, od tego wszystkiego.
Wybiegłam na podwórze. To co przed chwilą mogło się wydarzyć byłoby co najmniej dziwne. Powinnam się cieszyć, że ta jego długonoga blondyna nam przerwała, a jednak tak nie jest. Z rozmyślań wyrwał mnie czyiś dotyk. Aż cała zadrżałam.
- Choć do środka bo się przeziębisz - usłyszałam głos Sergia.
- Wiesz ja chyba raczej wrócę do domu. Coś źle się czuje - odpowiedziałam.
- Może odwiozę cię do domu? - zapytał zatroskany Ramos.
- Nie. Ty zostań. Nie chce byś wychodził tak wcześnie. Pożegnaj ode mnie chłopaków - odpowiedziałam i obdarzyłam go uśmiechem.
- Jesteś pewna? - zapytał mnie znowu piłkarz.
- Tak. Zamówię sobie taksówkę. Baw się dobrze - odpowiedziałam - i do zobaczenia. Chciałam odejść, ale Ramos mnie zatrzymał na chwilę.
- Teraz moja kolej na pożegnanie - powiedział i pocałował mnie czule w usta.
Chłopak wrócił do klubu a ja zadzwoniłam po taksówkę. Dopiero teraz pomyślałam o Ramosie. Co by było gdyby zobaczył to wydarzenie? Gdyby ta głupia blondyna tego nie przerwała? Przecież nawet nie jesteśmy parą, ale właściwie tak sie zachowujemy, przynajmniej dzisiaj. Tak wiele się dzisiaj wydarzyło. Gdy taksówka stała pod moim domem szybko zapłaciłam, otworzyłam drzwi i pędem udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wgramoliłam się do łóżka. Nogi od tych tańców mi odpadały a głowa pękała od głupich myśli. Nie zasnęłam szybko. Przychodziły mi do głowy coraz do głupsze myśli. Ale w końcu upadło się.
Następnego dnia obudziłam się z wielkim bólem głowy. Cudownie, a dzisiaj jeszcze do pracy. Nie powinnam wczoraj tyle pić ale tego nie cofnę. Wzięłam aspirynę, ogarnełam się w miarę i wyszłam na balkon. Pierwszy raz odkąd tu jestem wyszłam na balkon. A z niego przecież mam taki piękny widok. Człowiek nie docenia tego co ma - pomyślałam. I od razu do głowy przyszedł mi Sergio. Ja go przecież nie doceniałam. Ramos jest dla mnie taki czuły. Nie wiem co do niego czuje, ale nie mogę się w końcu bawić jego uczuciami. A zaczęłam tą całą całą przygodę z Ramosem tylko dla tego by zdenerwować Crisitano. A teraz? Dalej tak jest? Pogubiłam się w swoich uczuciach kompletnie.
W pracy czułam się jeszcze gorzej. Niespodziewanie w szpitalu zobaczyłam Tanię.
- Hej - usłyszałam głos czarnowłosej dziewczyny.
- Tania. Hej. Miło cię widzieć. Co tu robisz? - spytałam zaskoczona.
- Od dzisiaj pracuje - dziewczyna odpowiedziała i uśmiechneła się do mnie.
- To wspaniale - powiedziałam.
- Cieszę się, bo widzę, że będziemy razem pracować - Tania podeszła do mnie i mnie przytuliła - jak po wczorajszym? - zapytała.
- A szkoda gadać. Głowa mi normalnie zaraz wybuchnie. Niepotrzebnie się tak załatwiłam, no ale teraz muszę to wytrzymać. A jak u was? - zapytałam.
- U nas nie było aż tak źle. Mesut z samego rana poszedł na trening, choć wiedziałam, że też żałuje, że wczoraj aż tyle wypił. Szkoda, że tak szybko wczoraj poszłaś - powiedziała Tania.
- Wiesz jakoś źle się poczułam - odpowiedziałam. To nie było kłamstwo. Źle się poczułam, ale nie fizycznie tylko psychicznie.
- Sergo przez reszte wieczoru nie był już tak szczęśliwy - powiedziała po czym dodała - zresztą nie tylko on.
- Kogo masz na myśli? - zapytałam zaskoczona.
- Na pewno będziesz wiedzieć o kogo mi chodzi. Ten wasz taniec zrobił na mnie wrażenie - powiedziała Tania - ale chyba tylko ja jedna go zauważyłam.
- To musiało dziwnie wyglądać, ale musisz wiedzieć, że ja nie przepadam za Cristiano - powiedziałam poważnym tonem.
- No wczoraj nie było tego aż tak widać - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
- Wczorajszy dzień nie należał u mnie do bardzo udanych - odpowiedziałam.
- Cóż skoro tak mówisz to i tak było. Mam nadzieje, że spotkamy się po pracy na kawie. Masz ochotę? - zapytała dziewczyna.
- Nawet nie wiesz jak wielką - odpowiedziałam - od początku wyjazdu spędzam czas z samymi chłopakami - na te słowa zaśmiałyśmy się obie po czym dodałam - cieszę się, że w końcu poznałam ciebie. W końcu będę miała powiernicze.
- Tak. Myślę, że jesteśmy pokrewnymi duszami i szybko się zaprzyjaźnimy - powiedziała Tania - do zobaczenia na kawie.
- Pa - odpowiedziałam i wróciłam do pracy.