Myślę o osobach, które nie chcą istnieć. Zastanawiam się dlaczego i nawet, gdy widzę powód, nie potrafię tego pojąć. Są problemy małe i duże, są różne problemy, a każdy z nas przeżywa je inaczej. Dlaczego jednak takiej osobie, której wiara w siebie wynosi minus siedemset, wiara w świat dokładnie tyle samo, a chęci do życia tylko niewiele więcej, ale wciąż na minusie, tak ciężko przetłumaczyć cokolwiek pozytywnego? Nawet, gdy przytakują naszym słowom, nie chcą przyjąćdo wiadomości tego, co im właśnie tłumaczyły. Z jednej strony. Z drugiej bardzo chcą w to wierzyć, ale ta pierwsza strona blokuje tą drugą. A przecież warto wtedy takiej osobie, chcącej wpoić im choć odrobinę pozytywów, dać im choć odrobinę słońca, zwyczajnie zaufać. Taka osoba nie chce nigdy źle, wręcz przeciwnie - chce pomóc. I powtarza raz, drugi, trzeci, piąty, dziesiąty i setny, przykładowo: wstajesz co dnia, jesteś o jeden dzień silniejszy, masz obok siebie kogoś albo nawet kilka osób, którym naprawdę na Tobie zależy, zresztą Tobie też na nich zależy, więc nie powinieneś ich ranić tak okrutnie, jak pozbawiając siebie istnienia, masz taki kawał życia przed sobą, możesz jeszcze tyle przeżyć, mieć wspaniałą kobietę, założyć z nią rodzinę, przeżyć niesamowicie wiele pięknych chwil, bo Twój los na milion procent za jakiś czas się odmieni, to, co do tej pory zadało Ci tyle bólu, masz już za sobą, i popatrz - przetrwałeś(!), jesteś więc nie dość, że silny, to jeszcze znasz życie o wiele lepiej od innych, wiesz, czego w przyszłości nie zrobisz - nie popełnisz cudzych błędów, możesz być źródłem szczęścia, czemu tego nie chcesz? Osoba, której to mówimy słucha nas uważnie. Zazwyczaj jest tak, że jest to dla nas ktoś ważny, bo kto inny przyznałby nam się, że nie chce istnieć? I ten ktoś ważny rozumie, co się do niego mówi, na chwilę nawet czasem w to wierzy, tylko, cholera, dlaczego znów przestaje? Życie może być piękne, nawet, jeśli kocha się kogoś, z kim nie może się być, nawet, jeśli na chacie ma się taki meksyk, że nienawidzi się tego miejsca z całego serca, nawet jeśli do tej pory nie spotkało Cię nic pięknego i nie byłeś nigdy dotąd szczęśliwy. Jak to nie spotkało Cię nic pięknego?! Przecież wystarczy dobrze spojrzeć na swoje życie, zastanowić się nad chwilami, które chciałoby się przeżyć jeszcze raz, nad wspomnieniami, których za nic w świecie by się nie pozbyło. Jeszcze przyjdzie czas, że uzna się je za zwyczajnie miłe, bo naprawdę piękne rzeczy są nadal przed nami. Gorzej nie będzie, może być tylko lepiej - ot, kolejny powód, by zostać. Nigdy nie jest się do końca złym. Najczęściej ci, którzy myślą, że są nic nie warci, znaczą dla kogoś innego bardzo wiele. Nie ma ludzi bezwartościowych. Trzeba potrafić dostrzec w innych dobro, patrzyć czymś więcej niż tylko oczami. Ja potrafię, a Wy? Bądźcie wsparciem dla przyjaciół, dla których możecie stać się jedynym powodem, by nie przestali istnieć. Każdy ma prawo do szczęścia.
"to bezsens, chłopaku, mimo całego syfu
nie rób sobie krzywdy przez rzeczy, na które nie masz wpływu"
"rób to, co robisz, brat, świat jest dziki,
nie pozwól, żeby ktokolwiek mówił, że jesteś nikim"
P.