Miasta wyprane z emocji. Stolice bez uczuć. Ludzie, których wypełnia tylko szkielet żywych tkanek.
Dusze unoszące się nad tłumem, który pozostawia je za sobą. Podążając gdzieś w nieznane, tracimy siebie.
Zamiast serc, są tylko przesiąknięte wypranymi doświadczeniami materiały. Które swoją wilgocią przypominają o tym, o czym umysł uparcie zapomina. Jednak one wciąż nie wysychają, mimo, że uschnęło już wszystko wokół. Jedyny mokry ślad ujawnia blask nocy, odbijając się od strug wyznaczonych na policzkach. Kiedy kształt nieistniejących już dłoni wypalony żarem na skórze przestaje boleć. Przypomina o cierpieniu, do którego przywykliśmy. Kładziemy więc w ten ogień swe materiały, w nadziei, że spalą się bezpowrotnie. Ale to nie działa. I nikt już nie zadaje sobie trudu, by poznać nieznajomego. Skrywając skrzętnie prawdziwe zamiary, w całym swym chaosie zachowań, urywamy pozostałości serc, wyciskając swój brud na innych. Nerwowe uśmiechy, uściski, zamieniają się w obcy głos i dotyk.
Bo łatwiej odejść w dal bez słowa wyjaśnienia, szukając kolejnego, nieudanego tworu bożego.
Inni użytkownicy: sahasularahajpanek94amandooojulitkajula144unospinnalex11234adriano3488nalna90vitusoslilly02
Inni zdjęcia: Wolne patusiax395New Hair Right dawsteTo, co zostaje, gdy nie ma nic. comarroTears like a waterfall modernmedival... pils931449 akcentova:) dorcia2700Brak tytułu zwyczajnieszczesliwia1 mktnccPrzepełnienie świąteczne bluebird11