Ostatnio nie pisałam, bo nie miałam czasu. Nieustannie siedzę w pracy i jest mi z tym bardzo dobrze. Czas od napisania matury, do odebrania jej wyników (już za pięć dni!!!) minął nieprawdopodobnie szybko. Ani chwili nudy czy bezczynności. Każdy moment zaplanowany jest jak najlepiej, a jeśli znajdzie się chwila wolnego, ucinam sobie, tak jak dzisiaj, popołudniową drzemkę, która trwała aż 4 godziny! Ale cóż się dziwić, trzy bardzo intensywne noce pod rząd poprzedzające poranne wstawanie do pracy, to może zmęczyć.
W związku z przypływem funduszy pozwoliłyśmy sobie z Natalą na mini szaleństwo zakupowe. Wydałyśmy śmieszne pieniądze na świetne ciuchy. Na zdjęciu moja ukochana bluzka z Wally'm. W pull&bear kupiłam również cieplutką bluzę na chłodniejsze, letnie wieczory. Oprócz tego, must have każdej dziewczęcej szafy, czyli krótka, czarna spódniczka BASIC - H&M. A wieczór spędzony z ukochaną Wiktorką, tak jak za starych dobrych lat.
Niedziela - idealna. Pełen chill z moim ukochanym mężczyzną. Późna kolacja w Świętej Krowie, potem pyszne drinki w Kultowej i KRIEK w Ministerstwie Browaru, jak już tam będziecie, musicie koniecznie spróbować!!! Najlepsze wiśniowe piwo!
Od rana oczywiście niewypłacalność w taksówce, no i bieganie z mokrą głową o piątej rano po Garbarach - standard.
Ściskam Was!
No i piosenka, od której ostatnio nie mogę się uwolnić.