Trzy minuty przed osiemnasta. Trzy nieszczere usmiechy i garstka mietusow w kieszeni. Zegarek tyka, ale ona nie spieszy sie na przystanek. Staje przed domem, zaklada reke przez furtke i ja otwiera, odblokowujac haczyk. Wyciaga cuksa z kieszeni i go gryzie. Wskazowki nabieraja tempa. Ona w koncu cofa sie. Zamyka furtke trzaskajac. Biegnie na przystanek ulica Saturna. Ciasnawe buty ocieraja jej piety. W ostatniej sekundzie wskakuje na poklad jedynki. Bo przeciez nie moze byc tak, ze w zyciu nie ma milosci. Wypluwa tego cukierka i zajada sie mleczna czekolada.