Ciężki okres czasu chyba już się kończy. Nie znaczy to jednak, że wszystko jest już wyjaśnione, że wszystko jest okej. A nie jest. Jest źle, a nawet z dnia na dzień coraz to gorzej, ale mam dziwne wrażenie, że wszystko się stabilizuje i już niedługo z impetem odbiję się od dna. Tak długo do tego dążyłem i jestem już tak cholernie blisko, że chyba już nawet "taki ja" nie potrafiłby tego spierdolić.
W bani ostry terror. Nawet może "Palestyna". Dziesiątki myśli przewijają mi się przez głowę. Te złe myśli, wspominki i wyobrażenia nadchodzącego już końca tej chorej sytuacji. Wyobrażeń jest kilka. Z czasem okaże się jak to wszystko się skończy. Jestem dobrej myśli i wierzę, że dam radę.