część pierwsza : http://www.photoblog.pl/lovexstoryxx3/149709150
częsć druga : http://www.photoblog.pl/lovexstoryxx3/149790134
***
Caro po wyjątkowo "luźnym" piątku wróciła do domu autobusem. Zgnieciona Impala nadal smętnie stała na podjeździe. Musiała coś z nią zrobić, bo jutro przyjechać miała do niej matka z ojczymem, a to przecież prezent od niego. Tak samo jak dom i niezła sumka na koncie. Jej rodzice rozwiedli się, kiedy była małą dziewczynką. Matka długo wychowywała ją samą aż w końcu, gdy Caro miała dwanaście lat, poznała "mężczyznę swoich marzeń", czyli innymi słowy dzianego właściciela firmy zajmującej się wprowadzaniem najnowszych technologii na rynek. Nie bardzo odpowiadało mu to, że urodziwa rozwódka, w której sie zakochał, miała nieletnią córkę. Dlatego też najpierw wysłał ją do szkoły z internatem, a kiedy ją ukończyła i miała iść do szkoły średniej, zafundował jej domek na przedmieściach, samochód i luksusowy sprzęt, byleby mieć ją jak najdalej od siebie. Caro nie miała nic przeciwko. Z matką kłóciła się tak częśto jak sie z nią widywała, a ojczym starał się być miły i co rusz obdarowywał ją nowymi sprzętami, których jego firma jeszcze nie wprowadziłą na rynek. Ci, którzy nie znali sytuacji rodzinnej Caro, widzieli tylko, że ma najnowszy telefon, najdroższe ciuchy i wypasiony samochód. Jej przyjaciólki dawno przyzwyczaiły się do tego stanu rzeczy, a Caro nie była typem osoby, która chwaliła się tym co posiada, czasem nawet zdażyło się, że gadżet, którego nie potrzebowała lądował u jednej z nich.
Postawnowiła, że samochód odda jak najszybciej do mechanika, wiec zostawiła plecak w salonie i udała sie do kuchni, by zadzwonić po lawetę jednak to co tam zastała omal nie zwaliło jej z nóg.
Na stole kuchennym siedział "anioł". Podczas dnia spędzonego na dyskusjach kim był tajemniczy mężczyzna z jej samochodu, właśnie taki dziewczyny nadały mu przydomek.
- Co pan tu robi?! Jak pan tu wszedł?!
Dopiero teraz niezapowiedziany gość zauważył jej obecność. Na pierwszy rzut oka nie widać po nim było obrażeń, które prawde mówiąc już dawno powinny spowodować jego śmierć. Z trudem zszedł ze stołu i spojrzał wielkimi zielonymi oczami prosto na Caro.
- WYJAŚNIJ MI CO SIE STAŁO. JAK SIĘ TU ZNALAZŁEM? - jego głos był tak głęboki i męski, że przez chwile Caro nie mogła oderwać oczu od ust, z których się wydobywał, wosy na jej rękach stanęły dęba, a po karku przebiegł łagodny dreszczyk podniecenia.
- Emm, yyy... No tak, jak ty... A SKĄD JA MAM TO KURNA WIEDZIEĆ?! - opamiętała się w końcu i odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Musisz wiedzieć, ty mnie tu przywołałaś, ty sprawiłaś, że przeżyłem.
- JA?! O co ci facet chodzi? Wstaję rano, idę do samochodu, patrze, a na nim leży wielki facet i ledwo dycha. Wiem o całej tej sytuacji tylko tyle, że zgniotłeś mój samochód i mam zamiar wyciągnąć od ciebie za to odszkodowanie!
- To wszystko jest jakieś... - powiedział i stracił przytomność na środku kuchni omal nie uderzając głową o kant stołu. Caro po raz kolejny dziś zmuszona była wezwć pogotowie.